Musze sie wyzalic...
Tydzien temu dowiedzielismy sie, ze zamykaja nasze przedszkole, z przyczyn finansowych. Plakalismy wszyscy i rodzice i dzieci, bo to naprawde fajne miejsce, ale nie utrzymali sie na rynku (16 lat funkcjonowania)

A tu zaraz wrzesien za pasem wiec szukalismy wolnych miejsc w calej okolicy. No i taka akcja, zapisalam Lene na liste rezerwowa w innym miescie, ale mialam tez juz umowione spotkanie w przedszkolu katolickim u nas. Spodobalo nam sie, bylo nawet tansze wiec wszystko sie ukladalo. Tego samego dnia zadzwonili z tego drugiego przedszkola, ze maja dla nas miejsce jak jestemy nadal zainteresowani, ale podziekowalam ze znalezlismy cos blizej domu. Zapisalam ja rano do tego katolickiego, zaplacilam wpisowe i za wrzesien. A po poludniu dostaje maila od tego drugiego przedszkola, ze postanowili przejac budynek po naszym starym przedszkolu i otworzyc tam swoje! Jeszcze jak zatrudnia nasza Pania, to juz w ogole sie zalamie

Teraz juz nie wiem co robic, tu juz zaplacone i nie bede z siebie robic idiotki i odkrecac. Ci w sumie tez nie wiadomo kiedy sie otworza w naszym starym. Zebym pozniej na lodzie nie zostala. Poczekac z miesiac i sie przeniesc? A moze w nowym bardziej sie Lenie spodoba? Szkoda mi jej, bo juz sie tam przywiazala. Jezeli wrocimy to tylko miejsce, budynek bedzie dla niej ten sam. Bo Panie nowe, dzieci nie wiadomo, moze ktos tez jeszcze wroci. Nie wiem co robic, czekac bo teraz to i tak nic nie wiadomo. Na korzysc tego katolickiego przedszkola przemawia cena i miejsce tez nam sie spodobalo. Odleglosc od domu prawie taka sama wiec nie ma roznicy. To nowe-w starej lokalizacji jest drozsze ale troche bardziej znajome dla Leny.
Normalnie mam metlik w glowie, a to dopiero etap przedszkola, co to bedzie przy wyborze colleges
