Dziewczyny, powiedzcie mi jak to u Was jest...
Zaczął się sezon na plac zabaw, więc zaraz po przedszkolu lądujemy na naszych placykach i do wieczora dzieci szaleją, a ja jestem zdana na często... mało rozgarnięte

towarzystwo sąsiadkowych mamusiek. W związku z tym, że chłopcy chodzą do przedszkola mam okazję zaobserwować jak się bawią w towarzystwie swoich przedszkolnych kolegów, którzy tak jak my po przedszkolu bawią się jeszcze na podwórku.
Dzisiaj mnie zmroziło jak przy normalnej zabawie jeden z chłopców wpadł na drugiego (nie moje dzieci- ale dzieciaki z grupy przedszkolnej Nikodema) i "ofiara" tego zajścia podszedł do chłopca, który niechcąco na niego wpadł i po prostu mu przywalił, a mama do tego wszystkiego przyklasnęła i powiedziała (dosłownie!!!) "Brawo! trzeba oddawać, a nie być sierotą! on pierwszy na niego wpadł!"
Szczęką szurałam w piasku. Dosłownie. Zbulwersowało mnie to tym bardziej, że później rozmawiałam z tą mamą i jeszcze kilkoma innymi i one uważają, że trzeba dzieci uczyć tego, żeby ODDAWAŁY za każdym razem jak ktoś ich uderzy, popchnie itp. a to że czasami jest to na wyrost, bo np. tak jak teraz coś się wydarzy przypadkowo, to już trudno- tak musi być.
Wiecie, ja nie chowam dzieciaki na "c.i.p.k.i."

obaj potrafią walczyć o swoje- Nikodem odszczekuje równorzędnie z niejednym nastolatkiem, a Kajtek preferuje rozwiązania siłowe

i oczywiście staram się to na różne sposoby temperować, ale w życiu przez gardło by mi nie przeszło przyzwolenie na agresję w stosunku do drugiej osoby! Nie wierzę, aby 3-4-5 latek po takiej aprobacie rozumiał kiedy jest "oddanie", a kiedy to on jest stroną agresywną... no nie ma bata! czy to ja jestem jakaś do tyłu? bo z tego co się zorientowałam to moje zdanie było odosobnione...
... jeszcze dodam, że jeśli chodzi o Nikodema to nie mam z nim problemów- nie wdaje się w żadne bójki, nikt go nie bije i sam nie jest agresywny... generalnie jest lubiany w swoim towarzystwie w przeciwieństwie do dzieci tych mam z podwórka...