Kochane Witajcie!!!
Poszalałam po Waszych wątkach- a teraz wróciłam do własnego. Należą Wam się duże przeprosiny

za zaniedbywanie Was. Przyczyną jest praca, zastępuję szefa podczas jego urlopu i siedzę w pracy po kilkanaście godzin. Zrelacjonuję wam co u mnie - jeśli ktoś tu jeszcze zajrzy

Po pierwsze zaczynam panikować. Ale od początku: w zeszłym tygodniu jadąc na ślub naszych znajomych zahaczyliśmy o moją przyszłą teściową i nie obyło się bez "drobnych uszczypliwości; gdy mój L. zniknął z pola widzenia (a byłam już "zrobiona" na wesele) usłyszała: "po co tak się czeszesz?! przecież ty masz wielką, okrągłą i tłustawą twarz". Po tym tekście wstałam powiedziałam, że dziękuję za kawę zwinęłam mojego L. i wyszłam. Całą drogę klęłam jak wytrawny szewc (nie ubliżając temu zawodowi). Dziewczyny: zdaję sobie sprawę, ze ie mam figury modelki i włosów jak Violetta Villas ale to już jest dla mnie zwykłe chamstwo. Zdaję sobie sprawę z mankamentów mojej urody ale przy wzroście 170 wadze 66 kg rozmiarze 38 -40 nie jest chyb najgorzej, a nawet gdybym miała rozmiar 56 i twarz wielką jak słoń to nic tej babie do tego. Tak w dzisiejszym świecie wyrażają się o sowich przyszłych synowych nauczycielki historii. Aż wstyd mi jest o tym tu pisać.
Co do ślubu naszych znajomych: odbył się w małej miejscowości pod Poznaniem (Iwno) w przeuroczym maleńkim Kościółku stojącym na pagórku, do którego prowadzi kamienna dróżka. Podczas mszy poryczałam się dwa razy: pierwszy raz kiedy ksiądz wygłosił kazanie o rodzicach i dzieciach: powiedział, że rodzice pana młodego zyskali córkę i odwrotnie, mówił też, że rodzice są po to żeby wspierać młode małżeństwo szczególnie wtedy gdy przyjdzie kryzys lub smutny czas. Drugi raz łzy ciekły mi, gdy para młoda poszła do rodziców przekazać znak pokoju. Same rozumiecie - przejścia które opisałam powyżej i kilka tygodni temu spowodowały u mnie taki mały rozstrój na ślubie naszych znajomych. Wesele odbyło się w przepięknym pałacu i wstyd się przyznać, że z wesela pamiętam tylko super jedzenie i taniec młodych bo skupiłam się na podziwianiu tego uroczego miejsca - mam nadzieję, że panna młoda tu nie zajarzy

Ze spraw ślubnych mam niezłą nerwówkę bo dopiero w tym tygodniu załatwimy USC i z tymi dokumentami powędrujemy do Kościoła - mam nadzieję, że nie jest za późno (?).
W mijającym tygodniu: kolejna lekcja tańca za nami - rumba zakończona (szlifujemy układ) i zaczęliśmy naukę walca wiedeńskiego, z kosmetyczką ustaliłam kosmetyczny plan działania: dużo tego: mikrodermabrazja, mezoterapie, drenaż, woskowanie, a dzień przed rozluźniający masaż

Z agentką omówiliśmy podziękowania dla gości: białe kwadratowe pudełeczka (10 cm x 10 cm) na wieczku pudełeczka będą gałązki białej i fioletowej gipsówki, a w środku maleńka puszeczka kawy i migdały. Coraz więcej osób potwierdza nam przyjazd. W hotelu zapłaciliśmy ostatnią część zaliczki - oj sporo tego było. Na 22 września zamówiłam sesję przedślubną. Jest jeszcze kilka rzeczy ale o tym jutro.
Dziękuję, że tu zaglądacie!!!
Spokojnej nocy Wam życzę!!!
Całuski zostawiam