oj kochany jest, nie wiem jakim cudem zgodzil sie a wrecz namawial na to.
bastroj powiem, ze coraz bardziej nerwowy, niby sie nie denerwuje, ale wszystko coraz czesciej nawet drobnostki mnie irytuja.
jak np wczoraj zarezerwowalismy miejsce na promie, chcielismy wyjechac ze szkocji po poludniu, zeby w nocy wjechac na prom, a ja jakiegos zacmienia umyslu dostalam i zabukowalam sobote 4 rano, czyli w piatek trzeba wyjechac i zorientowalam sie dopiero dzisiaj, ze powinnam wykupic miejsce na niedziele 4 rano a nie sobote, wiec wpadlam w panike zupelnie niepotrzebnie, juz myslalam, kolejna przeszkoda, ktos nie chce dopuscic do tego slubu,itd. maz mnie uspokaja, ale ja wszystko od razu w czarnych barwach widze, jakos trzeba wyprosic dzien wolny wczesniej po prostu, ale dla mnie to byl jakby koniec swiata, ze jak ja moglam nie sprawdzic, potem sie smialam oczywiscie sama z siebie, ale takie glupoty male strasznie mnie wyprowadzaja z rownowagi ostatnio, o wszystko zaraz sie zloszcze, a wszystko ze stresow, glowa mi peka codziennie, ale to pewnie od kompa, bo non stop na forum siedzie

pryszcze mi z nerwow nawet wyskakuja

nie czuje sie niby zestresowana na codzien, bo to szczesliwy dzien, na ktory czekalam tak dlugo, ale to chyba podswiadomie siedzi i sie ujawnia, przy nawet malych klopotach, mam nadzieje, ze przed slubem sie wszystko uspokoi i zostanie sama radosc.
dobranoc
