Odkąd Ewka się powiła stwierdzam, że plany sprzed jej urodzenia mają sie nijak do obecnej rzeczywistosci.
Po pierwsze primo

obiecywałam sobie, że bedzie karmiona co trzy godziny i szlus. Tym czasem ona potrafi jesc przez dwie godziny - tzn je przez 15 minut potem przerwa na zabawe 15 minut i znowu, ale dzieki temu spi przez 4-5 godzin. sama ustaliła sobie rowniez rytm nocny - ostatni raz je o 20 - 2030 i przesypie do 4 rana. Chyba wole to niz wstawanie do niej co te trzy planowe godziny.
Po drugie primo: dziecko nie ma wstępu do naszego łóżka. Efekt - w nocy czasem tak chce mi sie spac

, że knebluję małą cyckiem, ona je bądź żuje i tak śpimy do rana.
Po trzecie primo: zero smoka. Smok jest

. Troche tu nie mielismy wyjscia, bo jak wiecie w szpitalu smoczek okazal sie zbawienny. Teraz tez jej daje od czasu do czasu jak nie moze zasnąć a glodna nie jest bo jak podaje jej piers to tylko żuje i przysypia, wole żeby żuła smoka. Ona ma bardzo duża potrzebę ssania, myślę, że se smokiem, jeśli już jest trzeba rozsądnie. My zanim damy smoka staramy się wyeliminować wszystkie przyczyny płaczu / marudzenia, jesli stwierdze, że nie jest głodna, nie mam mokro, zimno itd. tylko chce sobie pożuć wtedy dostanie. Często ona sama go nie chce. Jak bylismy w szpitalu na kontroli to chetnie wzięła (15 minut wczesniej w domu - nie chciała), widac pomaga się jej odprężyć, gdy ma stresa.
Zostało mi jeszcze jedno postanowienie - nie lulam jej na rekach, dzieki temu nauczyla sie slicznie sama uspokajac. Mam nadzieje, że tak zostanie. tym to optymistycznym akcentem koncze i poprasuje troche póki Ewka spi na balkonie
Jesienna Ewa:
