A teraz obiecana pierwsza część relacji wakacyjnej - 1 tydzień
W pierwszym tygodniu pojechaliśmy polatać do Lisich Kątów pod Grudziądz. Przez pierwsze dwa di pogoda niestety, ku rozpaczy mojego męża nie była lotnicza, więc zwiedzaliśmy okolicę.
Mój mąż, poza szybowcami, bawi się też modelami. Ewa oczywiście pomagała.
Po dwóch dniach zrobiło się lotniczo i zaczęliśmy spędzać dnie na lotnisku. Ewa była wniebowzięta, nie dość, że mogła do woli hasać po trawie to jeszcze była otoczona gromadą wujków, którzy, żeby się jej przypodobać oddawali jjej wszystko co mieli najfajniejsze - zegarek, komórkę, krótkofalówkę...
Poniżej Ewa zgłębia tajniki lotów szybowcowych u szefa wyszkolenia.
Po dobytym szkoleniu teoretycznym czas nastał na przetestowanie maszyny.
Ja tez załapałam się na lot.
Wojownicze żółwie ninja
Nietęga mina przed startem
A takie były widoki
Tuż po wylądowaniu
Bardzo mi się podobało, nawet te wygibasy w powietrzu, jak będzie okazja to jeszcze polecę, natomiast nie zmieniłam z dania w kwestii tego, że gdyby Pan Bóg chciał żebyśmy latali to dał by nam skrzydła.
Tata przed startem żegna rodzinę
Szybowcowa rodzinka
Lotniskowe zabawy Ewy