Mówię Wam tylko to, czego dowiedziałam się od swojego proboszcza. A nadmienić muszę, że to nie jest człowiek- orkiestra, któremu wydaję się, że sam jest sobie sterem i okrętem i wszystko co dotyczy jego parafii ma być zgodne z jego widzimisie. Ten ksiądz kieruje się tym, co naprawde jest zapisane w prawie kanonicznym. Jestem skłonna wierzyć w to, że jeśli jakiś ksiądz chce od świadków różnych papierów i jeszcze gada, że coś może być powodem ewent. rozwodu kościelnego (nie ma rozwodów w kościele, tak na marginesie), to tylko dlatego, że takie ma kaprycho i z niczego innego to nie wynika. Proboszcz mi powiedział, że świadkowie jak sama nazwa mówi mają jedynie fizycznie, swoim podpisem, potwierdzić, że byli, widzieli i słyszeli jak państwo X przysięgali sobie miłość, wierność itp..........i powiem Wam, że jest to dla mnie logiczne. Świadkiem ze strony kościoła ma być właśnie duchowny udzielający ślubu.