ja sie wczoraj dowiedziałam od tej osoby, u której świadkowalam, że byłam beznadziejną swiadkową
a powiedziała Ci dlaczego
czego nie zrobiłas albo co takiego zrobiłaś, że byłaś beznadziejna
moja świadkowa żadnych wskazówek nie dostała, była przy mnie, ze mną i dla mnie i tyle - po ścianach skakć jej nie kazałam 
Bo nie tańczyłam az tak dużo i przy niej i w ogole, dlatego, ze jakos 2:30 poszlismy z moim Tomkiem już sie położyc. Tylko, że nie zrozumiała chyba,że rano musielismy jechać autem do domu, bo to było pod Gorzowem Wlkp. (Wracając i tak dostaliśmy mandat

) Nie wiem czy to jest wytłumaczenie, ale ja bym zrozumiała. Poza tym "byłam praktycznie na kazde jej zawołanie", w takim sensie, ze gdy tylko cos potrzebowała to Martusia leciała. Palę papierosy, a na sali palic nie mozna, wiec wychodziłam na fajka w odpowiednie miejsce. Wypluła mi, ze ciągle mnie szukała. Wiesz, może i faktycznie sie nie sprawdziłam dla niej, ale mogła mi powiedziec albo czego oczekuje, albo przynajmniej ugryźć sie w jezyk i nie mówić mi, ze byłam beznadziejna...W kazdym razie nie wiem co ot ym myslec ....