Wściekła jestem
pod moją nieobecnośc teściowa i mój mąż dali jej starte jabłuszko...po prostu ręce opadają 
Beyonce, nigdy nie pisalam w twoim watku ale chcialabym cos napisac w sprawie tesciowej, bo jak slysze takie historyjki to mnie nosi poprostu. Ja mojego synka Jamie tez oddalam tesciowej, Jamie ma sklonnosci do alergii i od samego poczatku tlumaczylam jej, ze ma mu nic nie dawac, ze za jedzenie my odpowiadamy i ze jak bede uwazala, ze nadszedl odpowiedni moment, to bedzie mogla karmic Jamie ale tylko rzeczami przyniesionymi przez nas. Niestety tesciowa zrobila swoje i dwa razy dala Jamie cos ze swojego talerza (tzn ugotowane z sola, doprawione maselkiem itd). Po tym jak sie troche uspokoilam poszlam do niej i jej wszystko doslownie wygarnelam, ze mnie rozczarowala, ze nie slucha co do niej mowimy itd. Poplakala sie i owszem. Ale zrozumiala rowniez ze zle zrobila. Ona zajmuje sie Jamie trzy razy w tygodniu po 6 godzin. I po naszej rozmowie wszystko jest w porzadku, nie karmi malego niczym tylko tym co ja jej daje i o wiele rzeczy sie pyta, jak ma to zrobic a jak to. Dzwoni nawet czasami do mnie do pracy jak nie jest pewna co ma zrobic.
A co do uczenia dzieci jesc... ja zaczelam dawac Jamie jesc jak skonczyl 6 miesiecy, fakt, ze ze wzgledu na mozliwe alergie ale nie widzialam, zeby wczesniej byla taka potrzeba dawania mu jedzenia. Tak wiec ja bym powaznie porozmawiala z tesciowa i tyle. Moze zrozumie a jak nie, to musisz poszukac kogos innego do opieki. Pozdrawiam serdecznie