Szelki daja rade.

za to w piatek Milosz poszedl na spacer bez szelek i....sie nabiegalam za nim masakra....u mnie w miescie ludzi dziwnie sie patrza jak prowadzam Milosza na szelkach ,czasem i uslysze ze psy sie prowadzana smyczy ale mam to w nosie bo i czasem cos odpowiem.Poki co jeszcze nie widzialam dziecka w takowych szelkach.
Co do opieki nad Miloszem od 12kwietnia to nadal nie mam nikogo.W święta zadzwonie do babci(prababci Milosza)i dowiem sie co i jak niech sie okresli a nie przez moja mame wszystko,za moimi plecami.Ehhh ostatnio dziala mi na nerwy i to straszne,zaczela Milosza traktowac jak własne dziecko i zadaje tysiace pytan:co jadł,o ktorej spac poszedl,w co byl ubrany na dworzu.....ja jej mowie ze to nie jej sprawa i niech sobie da spokoj a moj maz za to:jadl pizze i kebaba by tylko dogrysc.
Porzadki świąteczne zakonczone,nawet balkon posprzatany a w weekend sie nawet werandowalismy
