Dziękuję za odwiedziny

A teraz w skrócie jak to było w naszym przypadku :
Rok temu dowiedziałam się, że moje jajniki są mocno policystyczne. Miałam zrobione badania hormonów, tarczycy i cukru ze względu na fakt, że po odstawieniu tabletek bardzo szybko przytyłam. Hormony wyszły średnio, tarczyca ok, a cukier tragicznie. Okazało się, że mój organizm chłonie całą energię jaką otrzymuje i stąd też taka łatwość tycia w moim przypadku. Lekarz zalecił bardziej pilnować diety, starać się unikać wahania cukrów i przerzucić się na lekkostrawne potrawy. Dostałam luteinę na wyregulowanie cykli i polepszenie ich drugiej fazy. Prowadziłam samoobserwację i wiedziałam że u mnie faza lutealna jest zbyt krótka. Po około roku czasu stosowania luteina udało nam się tą fazę wyciągnąć z 8 dni do 13

to był ogromny plus.
W sumie konkretnych cykli starankowych było mało, bo w 4 cyklu się udało. Jedynie mogę powiedzieć z ręką na sercu, że udało się właśnie wtedy, gdy myśl o dziecku totalnie odłożyłam na bok i zajęłam się drążeniem tematu pt. własne mieszkanie i odkładanie na nie kasy. W cyklu w którym się udało serduszek było jak na lekarstwo i tym bardziej ciąża była dla nas miłym zaskoczeniem. Ale po kolei

Cykl się kończył, ostawiłam nawet pomiar tempki bo wiedziałam, że dwa dni po odstawieniu luteiny przyjdzie @. Podbrzusze bolało jak zawsze przed @. Nic nie wskazywało na zwrot sytuacji w innym kierunku. Dzień po spodziewanej @ jeszcze nic nie podejrzewałam. Stwierdziłam, że to może wynik stresu, niedospanych nocek itp. Na drugi dzień gdy @ nadal nie było zaczęłam myśleć, że po prostu albo mam jakiś stan zapalny, albo rozbiera mnie choroba, bo gdy siedziałam w pracy miałam dziwne uderzenia gorąca i wypieki na twarzy jak nigdy. Dopiero kolejny dzień gdy zmierzyłam rano temkę i zobaczyłam, że jest nadal na poziomie wyższych skłonił mnie do zakupu testu ciążowego. Nie mogłam wytrzymać i zrobiłam go zaraz po powrocie z pracy. Gruba różowa krecha ukazała się baaaardzo szybko. Nie pozostawiła mi żadnych wątpliwości. Jedyne co mi przyszło wtedy do głowy to zrobić fotkę... zrobiłam i poszłam zjeść obiad z mężem.