Wrocil w piątek w dzień, ale spotkaliśmy sie dopiero w sobotę. Tutaj musze dodać, że mój Kot nie mieszka w Szczecinie, miedzy naszymi domami jest dokładnie 90 km, w strone morza.
Od razu wyjechaliśmy nad jeziorko, żeby conieco nadrobić minione miesiące. W jedną dobę się nie dało

Ale już po niedzieli rozpoczęliś poszukiwania mieszkania. Jak tak teraz na to patrzeę z perspekktywy czasu, to wszystko działo sie jakoś tak szybko. Może dlatego, że po 2 miesiącach miał wypłynąć na kolejny kontrakt? Nie wiem. Ale w ciągu 2 tygodni od Jego powrotumieliśmy umowe notarialną ze spółdzielnią i załatwiony kredyt a teraz czekamy aż będziemy mogli zacząć to mieszkanko urządzać

no i minęły te dwa miesiące. . . Weekendowe wyjazdy to tu, to tam, listopadowy długi weekend spędzony w SPA nad morzem. . . a z firmy cisza. . . kiedy w kalendarzu przełożliśmy kartę na grudzień, wiedziałam już, że spędzimy razem Święta

i Sylwestra

W międzyczasie w rozmowach nie raz pojawiał się temat ślubu. nawet wstępną datę ustaliliśmy (26 grudnia 2009). Zaręczyn jednak ni widu ni słychu. . . już straciłam nadzieję, że to się odbędzie wogóle na tym urlopie, może ewentualnie jak wróci z kolejnego kontraktu. . . A moja mama sobie marzyła na głos, jak by to fajnie było, żeby tak w Święta, żeby jego rodzice przyjechali, że tak byłoby super. . . no ale cóż, ja tam nawet przestałam o tym myśleć. . .
Jakże ogromna niespodzianka jednak czekała

Ponieważ w drugi dzień Świąt był ślub mojego kolegi, zostało ustalone, że w pierwszy dzień ja jadę do niego. No więc pojechałam. życzenia prezenty. musiałam mieć naprawdę niezłą minę kiedy w paczce od Mojego Kota znalazłam. . . pudełko czekoladek

no nic. . . usiedliśmy do stołu. . . ale Kot nie usiadł. stanął tylko obok i z niezwykle poważną miną zaczął swoje przemówienie. . . "w związku z tym, że w te uroczyste święta siedzimy tutaj razem, chciałbym to wykorzystać i w obecności was- rodziców (tu nastąpiło uklęknięcie a z ja się poryczałam

) zapytać ciebie Agusiu czy zechciałabyś zostać moją żoną?" jakoś tak to leciało, bo z tych emocji to nabardziej pamiętam to, że ze wzruszenia płakali wszyscy (jego rodzice, siostra, ja i Kotek też). . .
I tak jak moja mam sobie zamarzyła, wszyscy pojechaliśmy na drugi dzień do moich rodziców. Były kwiaty, flaszka, szampan. . . Oj, nawet teraz mi sie w oku łezka zakręciła na wspomnienie, jakże zresztą świeże

Sylwester w Pradze i o północy życzenia - żebyśmy następny rok witali już jako państwo B.

A po powrocie zaczęły się przygotowania
