Witam jak zwykle wieczorowo
poniedziałek już na szczęście za mną... brrrr... a do tego Szczecin zasypało. Nie znoszę zimy, zwłaszcza w takim wydaniu. z domu muszę wychodzić dobre 20 minut wcześniej niż zwykle, bo zanim ruszę, muszę wydobyć swoje autko spod chałdów śniegu. wrrrrrr... uwielbiam to zwłaszcza o 7 nad ranem
Do tego wszystkiego jakiegoś dziwnego dołka złapałam... ja wiem, że to rodzice panny młodej są zawsze bardziej zaangażowani w przygotowania, ale moi teściowie to chyba nieco przesadzają. Z ich strony zaangażowanie jest zerowe. Co prawda większość rzeczy załatwiamy sami z Kotem, ale moi rodzice a zwłaszcza mama, jakoś tak inaczej podchodzą do tego... nie wiem... może jestem nieco przewrażliwiona...
Martwię się tymi obrączkami...
Martwię się tym, że mój PM nadal nie wypłynął w związku z czym powrót też mu się przesuwa. I już wiem, że nie zdązymy przygotować Naszego mieszkania, żeby w nim zamieszkać po ślubie. Czeka nas mieszkanie z moimi rodzicami...
Obawiam się, że będziemy mieli problem z przygotowaniem tańca (dobrze, że ja jestem "taneczna" i w razie co to sama coś wymyślę). no i wogóle jakoś tak ten czas w sierpniu się kurczy...
No i wogóle KIEDY WRESZCI BĘDZIE WIOSNA?
?