Ach to życie.....dopiero jak dotyka nas takie nieszczęście dowiadujemy się, że wsród naszych znajomych jest więcej tak przykro doświadczonych par, w szpitalu to samo...każdego dnia nowy Aniołek...
I nawet nie bardzo jest z kim pogadać, nawet mama nie jest wtedy partnerem do rozmowy. Dalsze życie po TYM też jest inne, oczekiwanie na następną ciążę, potem euforia i radość, że się udało no i....prawie 9 miesięcy panicznego strachu, latanie do toalety i sprawdzanie czy nie ma plamien, omijanie dziecięcych działów, zakaz robienia fot, niechęć w kompletowaniu wyprawki. Wyszukiwanie w necie informacji, co złego moze jeszcze nas zaskoczyć. Taka trochę pesymistyczna ciąża, która po swoim szczęśliwym rozwiązaniu wymazuje wszystko to co było bolesne. Rozwiązuje nam język i potwierdza słowa Małego Księcia, który rzekł coś w sensie, że jeśli coś ma być twoje, to nawet jeśli odejdzie to prędzej czy później i tak wpadnie w twoje ramiona.
Coś nam zasnął ten wątek, dziewczyny naprawdę nie dzieje się nic??