To może teraz napiszę wam jak się poznaliśmy.ja studentka I roku Rosyjskiego Języka Biznesu i R. student I roku Angielskiego Jezyka Biznesu

Mieliśmy wspólne wykłady na dużej auli (wykłady były po polsku

)
Siedzieliśmy po jej dwóch stronach. Mnie się spodobały jego długie włosy

, ale myślałam że razcej sie nie zapoznamy, poniewaz on zawsze siedział w gronie ludzi z grupy angielskiej a ja z koleżankami.

Wyszło jednak tak, że wracaliśmy do domu tymi samymi autobusami

My ambitni jeszcze wtedy studenci siedzieliśmy na wykladach aż do samego końca (19 wieczór

), ale musieliśmy się spieszyć na autobus bo to był ostatni do Katowic

Wiec pewnego wieczorka (było to 10 grudnia )po wykładzie wracałam do domku z Sosnowca (moj R. był w tym samym autobusie ale nie widziałma go) i jak już przyjechałam pod Empik w Katosach to zrobiłam sobie maly maraton przez ulicę Stawową (ci, ktorzy znają Katowice wiedzą co mam na myśli), zeby zdążyć na kolejny autobus. Moj R. biegl zaraz za mną

Zdażyliśmy oboje

Ale tylko gdzieś tam na siebie w przelocie spojrzeliśmy i tyle.
Jak już wysiedliśmy z autobusu kontynuowaliśmy nasz maraton na kolejny autobus. Slyszałam tylko za sobą kroki R.
Zdążyliśmy i na ten autobus ale oboje zaczęliśmy sie śmiać z tego maratonu i tego że mamy takie połączenia

Rysiek mi sie oczywiście przedstawił, ale w autobusie było tak głośno, ze cieżko było cokolwiek usłyszec, a po za tym jakoś nie pasowało mi to co usłyzsałam

Myslalam sobie "Rysiek", "Ryszard" nie to raczej nie to imię.

Po tym spotkaniu spotykaliśmy się co jakiś czas na przystankach. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. O imię już nie pytałam bo mi było głupio a starałam sie z nim rozmawiać tak, żebym nie musiała wymieniać imienia

Aż pewnego dnia wymieniliśmy sie numerami telefonów, a na tej swojej karteczce Rysiek się podpisał.
Wiedziałam już, że sie nie przesłyszalam.

Jednak zanim pierwszy raz spotkaliśmy sie po za szkoła minęło trochę czasu. Pretekstem była ksiażka z niemieckiego, ktorą R. chciał ode mnie pożyczyć. Miał przyjść po książkę i oczywiście na kawę. tak sie jednak złozyło, ze książkę miał kolega, który wyjechal na koncert do innego miasta a jego mama nie wiedziała gdzie ona jest.

Bylam załamana. Postanowilam zadzwonić do R., ze książki nie mam (bylam wtedy przekonana, że strasznie ja potrzebuje

) i powiedzialam, że książkę moz edostać w innym terminie, ale kawa jest dalej aktualna

Przyszedł

A tydzień poźniej byliśmy już parą
Jesteśmy razem od 23.03.2003 roku Mam nadzieję, ze was nie zanudziłam.
Jutro napisze wam jak mój tata sprawdzał cierpliwosć i wytrzymałość Rysia.
Dobranoc kobietki.