na początku ja też miałam różne dziwne i niefajne myśli.. ta ciąż i dziecko wydawały mi się takie mało realne, potrafiłam o tym zupełnie zapomnieć i czasem jak sobie przypominałam, to zastanawiałam się czy to aby na pewno dobry czas, czy to była dorba decyzja.. od początku się cieszyłam, bo obydowje chcieliśmy dziudziulka, ale bywały 'gorsze' momenty.. czasem miałam wrażenie, że mój mąż szybciej poczuł 'instynkt macierzyński' niż ja

.. baaardzo dużo zmieniło się, kiedy Maleńka już dawała o sbie znać, kiedy czułam jak się rusza, widziałam mój rosnący brzuchol.. teraz już nie mogę sobie wyobrazić, że mogłabym w ciąży nie być i czekamy strasznie na tego Malucha..
my ogólnie do wszystkiego co ma być podchodzimy z rezewrą i ciekawością.. wierzę, że razem damy radę i że musi być ok.. nie nastawiam się, nie robię sztywnych planów, idziemy na żywioł i chyba tak nam najlepiej.. hehe, do tego stopnia, że w sumie z rzeczy dla dziecka mamy zamówiony wózek i kilka ubranek, a poza tym jesteśmy w lesie

.. zakładam, że jak przestanę pracować, to wtedy się ostro zabiorę za przygotowania i wyrobię ze wszystkim
