Oj, kochane, ciągle nie urodziłam

I robi się bardzo niefajnie, bo jestem już 5 dni po terminie!
Chociaż wg mnie termin powinien być obliczony na dzisiaj właśnie, bo zawsze miałam 33 dniowe cykle, a nie 28.

W sobotę byliśmy w szpitalu na KTG! Jakie to szczęście, że mamy tą opłaconą położną! 1 telefonik do niej i od razu powiedziała, żebyśmy wjechali na górę i zrobiła nam KTG bez żadnej kolejki na oddziale, a na dole tłum do izby przyjęć czekał... Z Zosią wszystko w porządku, chociaż na początku badania sobie spała słodko i położna się zaniepokoiła, ze się mało rusza, ale później się zaczęła wiercić i wszystko wróciło do normy.
Skurczy z prawdziwego zdarzenia BRAK! Cały czas brzuch twardnieje i dół boli, ale co z tego...
Dzidzia ma 2 dni na dobrowolne wyjście z brzuszka, a jak nie to w środę mam jechać do szpitala i już mnie tam pewnie będą chcieli zatrzymać, bo położna mówi, że w 41 tygodniu to już zostawiają. Mam nadzieję, ze nie będą musieli wywoływać

Buuuuuuu!
A Agulkę złapało i już po wszystkim, to jest szczęściara!
