Słuchajcie, wczoraj byłam na wizycie u mojej drki i wszystko się zapowiadało tak jak zwykle, spokojnie. Półtorej godziny się odczekałam w kolejce, a jak już się dostałam, to pokazałam ostatni wynik USG (z 15 czerwca). Przypomnę, że USG zawsze pokazywało 2 tygodnie w tył, ale to pokazało 4! Ja się tym nie martwiłam, bo jestem małą osóbką i tak się spodziewałam, że nie noszę jakiiegoś olbrzyma. Moja drka powiedziała, że ona w sumie też tak uważa, że to normalne, jak na mój wzrost, ale że musi mi dać skierowane do szpitala, żeby tam zrobili kolejne USG i dopilnowali sprawy. Na skierowaniu napisała "dystrofia", chociaż sama powiedziała, że pisze tak, bo musi, bo ona uważa, że wszystko jest w porządku i że po prostu pomiar był źle zrobiony, bo nie może wyjśc aż tak duża różnica wieku ciąży. Dla niewtajemniczonych dodam, że z tego co już się zorientowałam, to dystrofia jest zahamowaniem, albo spowolnieniem wzrostu płodu w ostatnich miesiącach ciąży spowodowanych złą "komunikacją" matki z dzieckiem, czyli inaczej chodzi o to, że łożysko osiąga już III stopień dojrzałości, jest stare i nie dostarcza do dziecka tyle wartości odżywczych ile dziecko potrzebuje. Po porodzie problem znika i dziecko nadradrabia zaległości.
No więc wczoraj po wizycie u dr pojechałam prosto do szpitala. Tam mnie podłączyli na pół godziny pod KTG, a później czekałam chyba z godzinę na jakichś lekarzy, bo wszyscy byli zajęci. wreszcie mnie wywołali i zbadał mnie dr. Oczywiście pierwsze pytanie na wstępie to: ile ma pani wzrostu. Ja na to, że 150. A on: No właśnie: Sama pani olbrzymem nie jest więc nie ma co się spodziewać, że dziecko będzie jakieś wielkie. No ale pewne zahamowanie wzrostu jest i musimy to zbadać. A! No i powiedział, że mam palec-dwa palce rozwarcia. No i kazali mi przyjść jutro (czyli dziś) na USG na czczo, ale żebym wzięła ze sobą najpotrzebniejsze rzeczy, bo może się okazać, że zostanę, choć pewnie mnie zbadają i puszczą do domu.
Także zaraz spakuję sobie kilka rzeczy (wyjmę z ogromniastej torby do szpitala) i pojadę.
W sumie to się cieszę, bo będę miała kolejne USG, może tym razem bardziej szczegółowe, a poza tym, to się trochę do tego szpitala przyzwyczajam:) Ale w duchu wierzę, że faktycznie jest wszystko w porządku, a nawet gdyby moje łożysko faktycznie było już stare, to wyjmą Mateuszka i problemy się skończą:)
Moja dr powiedziała, że moja ciąża i tak jest donoszona, więc nie ma się czym martwić.