Ja tak właśnie miałam, zaręczyliśmy się pod koniec 2014 roku a ja już od 2013 miałam w głowie wszystko wymyślone. Sale rezerwowaliśmy w styczniu 2015, a do końca marca mieliśmy zespół, kamerzystę, fotografa i kościół - ślub 09.09.2016.
Od długiego czasu bardzo podobały mi się dwa style taki rustykalny ale nie takim powszechnie znanym wydaniu i jesienny. Chciałam oba połączyć, nawet we wrześniu i październiku 2015 r zbierałam liście do zasuszenia, kasztany, żołędzie i szyszki do dekoracji, np winietki miały być włożone w nacięte od góry szyszki, chciałam taki stół boczny z kawa, herbatą, ciastami i dodatkowymi rzeczami - JESIENIĄ PACHNĄCY taka nazwę nad stołem wymyśliła, poza tym co wymieniłam miały być smakowe herbaty takie jesienne, dwie tarty z owocami, szarlotka i jakieś nalewki. Ogólnie miałam dokładnie wymyśloną wizję. Teraz to już sama nie wiem jak to będzie wyglądać.
Między czasie zmieniliśmy kościół bo pod koniec ubiegłego roku doszłam do wniosku, że niepotrzebnie się upierałam przy swoim skoro jak się okazało po ślubie nic nas nie będzie łączyć z ta parafią, za to z parafią narzeczonego tak, pewnie to tam będziemy na ogół chodzić na msze i do celowo zamieszkamy w okolicy.
Pół roku temu doszłam też do wniosku, że trzeba było jednak decydować się na dj, mamy fajny zespół i na pewno będzie dobra zabawa ale jakoś doszłam do wniosku, że w rywalizacji dj a zespół lepszy jest dj.
Jeszcze co do dodatków od dawna, dawna miałam upatrzone zaproszenia ale jak się okazało mojemu narzeczonemu się nie podobały, ogólnie teraz w niektórych kwestiach okazał się bardzo niezdecydowany i przez to też mi sie trochę pozmieniały wizje.
Doszłam do jednego wniosku - trzeba rezerwować wcześniej jesli chce się mieć pewność, że będziemy mieli takich wykonawców jak chcemy ale z 2 strony jest to bez sensu, człowiek później 2 lata o tym wszystkim myśli, miesza mu się w głowie itd.
PS Niezmiennie na szczęście nadal jestem zakochana w swojej sali - choć boję się, że część gości nie przyjdzie i będzie za duża, ale i tak bym ją wzieła, moje dodatki w kolorze czerwonym tak jak wymyśliłam tak są, buty i suknie kupowałam ok. rok przed ślubem i nadal uważam, że wybrałam najpiękniejsze jakie mogłam, więc są też rzeczy które wcześniej ogarnełam a nie żałuje