Karmiłam piersią więc do karmienia B nie budziłam. Lila odbijała szybko, później nawet jej nie nosiłam do odbicia.
Był jednak czas, że trzeba ją było w nocy nosić po kilka godzin i tutaj nie było mowy, żebym sama temu podołała. B bardzo się angażował, czasem nawet zabierał Lilę na parter, żebym to ja mogła się zdrzemnąć. Bywało, że walczyliśmy do 6 rano, a godzinę później B wstawał do pracy. Pracę ma mobilną więc sporo jeździ, do tego jeszcze odpowiedzialność finansowa (wtedy miał bezpośredni kontakt z gotówką i tak, jak piszecie - jeden głupi błąd i kryminał) ale mimo wstawał do małej. Nie budziłam go, nie zmuszałam - sam chciał.
B ją kąpie od początku, ja parę razy (najczęściej jak B nie było w domu

).
To wszystko kwestia naszych potrzeb i wymagań. Jak tatuś chce się opiekować dzieckiem w nocy to będzie to robił i nie trzeba go prosić, wołać. Jak nie ma takiej potrzeby albo jest przeganiany przez mamę doskonałą

to nie będzie tego robić i tyle.