Tajusiu! Jak czytam Twoje posty to tak, jakbym siebie słyszała. Chyba wszystkie mamy mają takie same obawy przed rozwiązaniem... I nie chodzi tu o sam poród, ale o ten fakt, że wszystko się po tym wydarzeniu zmieni, i to już na zawsze...
Ale widzę, że i tak jesteś dużo dzielniejsza ode mnie, bo wszystko układasz, sprzątasz, szykujesz... Mnie czasem ten strach tak paraliżuje, że jakoś się nie mogę do niczego zebrać.
Trzymamy kciuki, żeby było tak szybciutko jak u Morgainy!