Wczoraj z poltera się zrobiła taka impreza że się nie spodziewałam, zeszło się kilku sąsiadów, przyjechali koledzy z pracy od M. (wyszli kompletnie pijani

M. narzucil zabójcze tempo

)
Natlukli szkła ile wlezie

Do domu wróciliśmy koło 23 bo trzeba było jeszcze po drodze odebrać samochód ten którym dzisiaj pojedziemy
Tymczasem jestem nadal spokojna, piękna pogoda jest dzisiaj aż sama sobie pogody zazdroszczę

Wiecie że wczoraj już podpisaliśmy wszystkie dokumenty, dzisiaj nawet nie pójdę do zakrystii bo nie mam po co

przynajmniej ładnie podpisane bo ręka mi się nie trzesla

Wstalam na siku i juz nie mogę zasnąć a M. leży obok i chrapie

ma taką słodką buzke jak śpi
