Ja to trochę też inaczej widzę...
Mi by było zwyczajnie głupio i spać bym z tym nie mogła, ale ja jestem forumową kosmitką. Sama pracowałam pół roku i przeżywałam okrutnie, że już muszę iść na zwolnienie i robię pracodawcy kłopot. A nie podejrzewałam nawet w snach, że tak błyskawicznie zajdę w ciążę i co gorsza nie będę mogła do końca chodzić do pracy...
Z drugiej strony dużo kobiet robi czarny PR często idąc w ciąży do pracy tylko po to, by na drugi dzień przynieść zwolnienie i mieć darmową kasę, teraz już przez 2 lata...Sama mam takie koleżanki

I pracodawcy potem krzywo patrzą się właśnie na nas. Już nie wspominając, że gdybym firmę prowadziła to sobie zdaję sprawę, że dla pracodawcy nie jest tak hop siup bo chociażby musi zapłacić ekwiwalent za urlop i co roku za 30 dni zwolnienia, on też ponosi koszt.
No i musi się bawić w przesyłanie zwolnień, w jakiś sposób ma przyblokowane stanowisko...
Oczywiście to są dwie strony medalu, mnie nigdy nie spotkała dyskryminacja ze względu na wiek rozrodczy etc.

Może dlatego inaczej myślę, a mnie doświadczenie jeszcze nauczy, że warto czasem podejść do pewnych spraw nieco bardziej egoistycznie
ja cały czas chodzę na rozmowy, a pytania o planowane powiększenie rodziny są standardowe.
tu akurat jest umowa na zastępstwo więc tak na prawdę mogą mnie w każdej chwili zwolnić. pożyjemy zobaczymy, jest 25 osób na stanowisko i jakoś nie chce mi się wierzyć żeby był ktoś nie z "polecenia".
mój mąż ma porozmawiać oficjalnie ze znajomym żeby mnie zatrudnił, choćby na 1/2 etatu. już nie chodzi o kasę ale szkoda żeby mi kolejne lata do lat pracy się nie wliczały.
I właśnie to jest istotne, umowy na zastępstwo nie obejmują wszystkie przywileje ciężarnych m.in. nie przedłuża się ona do dnia porodu, także jak dostaniesz okres próbny to niewiele Ci to da...