Sorki dziewczynki, że się nie odzywam, ale wszyscy chorujemy.
Majka ma katar, ja wczoraj czułam się nieźle, a dzisiaj znowu pogorszenie. Doszedł mi jeszcze kaszel i okropny katar.
Aimee wczoraj jak szła do szkoły, to rozpłakała się, że boli ją brzuszek. Aż Emil do mnie zadzwonił, czy może ją przywieźć do domu, ale jak jej powiedzieliśmy, że jeśli nie pójdzie do szkoły, to nie będzie mogła iść do Wiktorii, to stwierdziła, że jednak chce iść do szkoły, więc myśleliśmy, że ściemniała troszkę.
Po powrozie ze szkoły była marudna i nie chciała sprzątać w pokoju, a o 2 w nocy przyszła do mnie do łóżka, że niby coś jej się przyśniło.
Tyle, że jak ma koszmary, to zawsze przychodzi nad ranem, opowiada co jej się śniło i od razu zasypia, a teraz nie wiedziała co się jej przyśniło i nie mogła spać. Skarżyła się na brzuch, a jak ją dotknęłam, to była cała rozpalona. O 4 nad ranem mówiła, że jej niedobrze i że będzie wymiotowała, ale jak poszłyśmy do łazienki, to nic nie zrobiła. Dałam jej kropelki na żołądek i w końcu zasnęła. Rano oczywiście, że ona koniecznie chce iść do szkoły.
No ale po powrocie znowu dostała temperatury i już sama mówi, że nie chce iść do szkoły, więc jutro zostajemy w łóżkach. Emila też coś rozkłada, więc chcę go namówić, żeby został z nami.
W piątek Aimee szkoła jest zamknięta, bo odbywają się w niej wybory, więc posiedzimy cztery dni w domku. Mam nadzieję, że nam przejdzie, bo już chcę wrócić do ćwiczeń. No i w sobotę idę do dietetyczki
