Smutne to, ale tak trzeba.
Nie ma co się narzucać.
Dlatego też przestałam jeździć do mojej kuzynki, bo my zawsze mieliśmy prezent dla jej synka, a jak się urodziła Aimee to nic od nich nigdy nie dostawała. A jeszcze moja kuzynka nigdy do mnie nie przyjechała, tylko ja zawsze miałam do niej jeździć. Nawet jak miała tylko jedno dziecko i to duże, a ja z niemowlakiem...
W te święta chciałam znowu się spotkać i zadzwoniłam, to mi powiedziała, że ona nie dzwoni ale "myśli o mnie"
A jak zaproponowałam spotkanie rodzinne w któryś dzień świąt, to powiedziała, że idzie do babci i do męża rodziny i z nami może się ewentualnie spotkać po świętach. Niech spada - skoro ma w du... naszą rodzinę.
A na syna komunię też nas nie zaprosiła. Tzn. zadzwoniła do mojego brata i taty, a że akurat byłam w Polsce, to mnie też zaprosiła... Ale jakby mnie nie było to nic by nie powiedziała. Oczywiście to było ze dwa tygodnie przed komunią, więc wiecie ile bym zapłaciła za bilety
No i żeby była jasność - ona mieszka w Szczecinie, więc jaki problem podjechać.
A z tym spotkaniem to dzwoniłam w listopadzie chyba, bo mi zależało, żeby się spotkać z całą rodziną.
Życzeń świątecznych też nie dostałam, bo sms na irlandzki tel to majątek, a nki fb nie działają
No ale to rodzina ze strony mojego taty, to czego się spodziewać