No to zaczynam w skrócie realcje.
Jak wiecie wyjechaliśmy 27 grudnia w Alpy, do miejscowosci Kaprun. Trasa znana nam bo byliśmy tam już kilkakrotnie. Udłao nam się pokonać prawie 1000 km w 10h, z przystankami jak zalecił pan doktor co ok 2-3h. Kasia jakoś przeżła trase i nawet nie narzekała że długo. Na miejscu okazało się że mimo moich obaw sniegu wystarczy na jeżdzenie dla Kasi i od następnego dnia M szusował na lodowcu a ja z Kasią na małej górce szykowałam ją do pójścia do szkółki. Kasia niestety wróciła do nas z anginą więc nie mogła od pierwszego dnia iść do szkólki. Zaczęla dopiero w niedziele. Była w niej całe 6 dni i zawsze wracała zachwycona. W sumie w trakcie całego pobytu miałam tylko niedizele i poniediałek "wolne" i poświęciłąm je na napisanie raportu dla M do pracy. Potem od poniedziałku wieczorem byli z nami moi rodzice którzy dolecieli do Monachium samolotem a potem wypożyczonym autem dojechali do nas. Udało nam się zorganizować dla nich pokój vis a vie naszego więc łatwo było biegac "na piwko" po korytarzu. Rodzice zostali z nami do soboty i wyjechali zaraz po nas. Jak już wiecie kupili nam wózek Hauck Esprit, oto on już u nas w domu:
M się smieje że moi rodzice to maja już zaprogramowane - spacer po mieście, spacer po sklepach i potem kawka, obiadek, drineczek..... Więc plątałam się z nimi, czasami coś tam kupując dla nas do domu, jak proszki do prania albo kaszki Milupa dla niemowląt....
Popołudniami też trafialiśmy do sklepów i właśnie podczas takiej wyprawy kupilismy dla dzidzi jeszcze karuzelę nad łóżeczko:
I śłiczny dresik Esprit:
Był przeceniony więc się opłacało

M się wyszalał na desce, niestety przedostatniego dnia pekło mu wiązanie i musiał na ostatni dzień wypożyczyć deskę z wypozyczalni ale też był nią zachwycony bo to jakiś Topowy model (nie znam się...)
Tu Kasia z M:
Kasia musiała mić kask bo jej grupa jeżdziła na lodowcu więc ze względów bezpieczeństwa nosili kaski....
M szura na desce:
Porzucił narty 15 lat temu i powiem wam że robi na tej desce niesamowite rzeczy!
Tutaj wracamy do domu po wieczornym spacerze, w tle moi rodzice:
