Wczoraj z Maksem byliśmy na szczepieniu.
Siedział dzielnie sam na fotelu, dostał dwa lizaki w nagrodę za bycie dzielnym.
Ja go zagadywałam,żeby nie patrzył na igłę.
Mina prawie płacząca była, ale powstrzymał łzy.
Miał obiecaną nagrodę i po południu pojechaliśmy do sklepu, wybrał sobie mały zestaw lego.
Dziś ręka mu spuchła w miejscu kłucia i swędzi go,
dałam mu syrop z loratadyną, mam nadzieję,że to szybko minie.