A ja w pracy współpracowałam z Sydonią.
Znam tez:
Sambora, Olgę Damrokę (jej mama nie zgodziła się dać tak na pierwsze), Ziemowita (ojciec powyższej trójki jest w bractwie wikingów), Jarogniewa (syn Ziemowita - Olga mówiła ze mały ma przerąbane), Gniewosza, Klementynę Kuropatwę, Erykę (córka mojej mieszkającej w Anglii koleżanki - mąż angol), Igora zdrobniale Igi, Dawida (mój bardzo dobry kolega), Bernarda - Benia, Kajetana.
A ja się cieszę, że wracają do łask imiona jak Antoś, Staś, Zosia, Hania, Zuzia, Franio. Jak idę z moja Ewa do przychodni to wszyscy sie dziwią, że tak ma na imię, bo mało Ew ostatnio, a drugie ma rzadkie bo Sabina.
Choć nie nazwałabym syna Michał, bo Michaś jakoś mi się z takim głuptaskiem kojarzy. Imię Michasia śliczne - znam jedną i bardzo lubię.
Ostatnio słyszałam w autobusie: Józefie złap mamusię za rączkę, bo się przewrócisz. Notabene Józef miał jakieś 4-5 lat.
A i kiedyś podczas zagranicznej delegacji poznałam Charity (Dobroczynnośc), dobre co?