Dawno tu nic nie pisalam bo nic sie nie dzieje. Mamy lekki zastoj, ale juz niedlugo ruszamy do boju.
Do 18 lipca dalismy gosciom czas na zdecydowanie sie czy przyjada do nas na slub i wesele, czy nie. Wiekszosc gosci nie potraktowala chyba tego zbyt powaznie i teraz zostalo obdzwonic tych leniuszkow i dowiedziec sie co i jak. Wizyta 2 rodzin (a sa one dosyc liczne) stoi pod znakiem zapytania, ale z przyczyn losowych (w jednej zginal wujek w wypadku, a w drugiej wujek ma zaawansowanego raka i lekarze juz mu duzo czasu nie daja). Z tej pierwszej rodziny jezeli ktos przyjedzie to bedzie to tylko ok 6 osob, a druga narazie sie wybiera (6 osob), ale jak ich wujek odejdzie to nikt nie przyjedzie.
Pare dni temu poprosilam rodzicow, zeby wybrali sie do salonu mercedesa na mieszka (slyszalam , ze wypozyczaja auta na slub) i dowiedzieli sie wstepnie jakie bylyby koszta wynajecia samochodu na kilka godzin. Jak uslyszalam cene to prawie zwariowalam

1700 - to lekka przesada nawet jak na ten jeden jedyny dzien w zyciu.
Narazie nie wiem czym bedziemy jechac do slubu (troche nietypowo, bo pan mlody odbiera mnie z domu rodzinnego, ale slub bedzie u niego w parafii, wiec bedziemy sie kisic w samochodzie troche czasu-100km w jedna, sam pan mlody i 100km w druga juz ze mna).
Oczywiscie wierze w splot dobrych przpadkow i mysle, ze wszystko sie ulozy.