Witam, nazywam sie Katarzyna, jestem "panią kasią ze słonecznego".
Słyszałam o forum od moich klientek,ale jakoś nie czułam potrzeby zaglądać tutaj, dziś wpisując w google słowo wizażystkę (szukałam pewnych danych) wyskoczyła mi ta stronka.
Bardzo miło sie czyta przyjemne rzeczy o sobie, negatywne nieco gorzej, ale i takie są wpisane w zawód. Post pani "marionetki" tak mnie zszokował,że musiałam sie zalogować i napisać parę słów sprostowania. Więc, dokładnie wiem która to pani, po dacie ślubu(wszystkie dane mam w kajecie). Panią "marionetkę", odebrałam jako bardzo fajna, miłą dziewczynę (do dzis uważałam za szczerą). Na próbie zrobiłyśmy trochę mocny makijaż, jednak nic na siłę nigdy nie robie, miała sie pani zastanowić i dać odpowiedź czy zostajemy przy nim, o fryzurze nie wspomniała pani nawet, że nią jest załamana, a nasza miła rozmowa, umawianie godziny w dniu ślubu nie dały mi nawet cienia podejrzenia że cos jest nie tak. Co do miernoty kosmetyków (pani zdaniem), na których pracuje już śpieszę z tłumaczeniem ich jakości, pięc lat temu odbyłam szkolenie dot. kamuflowania blizn i tatuaży w firmie Kryolanie, to było moje pierwsze zetkniecie z tymi kosmetykami, od tego czasu na nich pracuje. Jak wiekszość wizażystów, mam w swoim kufrze "zbieranine" jest tam i Revlon i Mac i Chanel i trochę Inglota, który ma co raz lepszą kolorówkę i jakość (firma ta dąży do stania się typowo wizażowa marką). Co do avonu ktory pani "marionetka" u mnie wypatrzyła, byl to katalog. . . . . . przyniesiony przez pania (nawet dwa) z makijażem jaki chciała pani uzyskać, ja sie pochwaliłam że kiedyś kupowałam w avonie. . . . . . . . zapach, przepiękny którego już nie mają od dawna

Co do pani odczucia że "nie spryskałam twarzy niczym specjalnym", pamięta pani jak w momencie pudrowania twarzy pudrem fixujacym, mówiłam że daje on protekcje każdemu następnemu kosmetykowi, żeby makijaż był trwały i matowy przez cała noc?
Każdą klientkę traktuję oddzielnie, a co za tym idzie wyjątkowo, dlatego dokładnie pamiętam (po przejrzeniu kajetu). Zdaje sobie sprawę jak ważny to jest dzień, więc staram się robić wszystko, żeby nie zawieść ani wykonaniem, ani czasowo. Zawsze mam 30 min zapasu na ewentualne poprawki.
Od mojego wejścia pani "marionetka" zajęta była paleniem przy oknie, fakt szacunek dla niepalących, ale kilka takich "potrzeb" i praca sie przedłuża niesamowicie, wykonywała mnóstwo telefonów co również nie działało na korzyść czasową, zawsze ostatnia klientka która zadzwoni na dany dzień (2,3 zazwyczaj mam) ma najmniej dogodna godzinę i warunki, o których uprzedzam przy pierwszym telefonie. Zazwyczaj czeka na mnie kierowca uprzedzony o godzinie mojego wyjścia i 15, 20 minutowym spóźnieniu, po trzydziestu paru min. Zadzwonił z pytaniem czy już pojechałam (dot. wypowiedzi pani marionetki "dostałam tel. i zakończyłam prace"). Jeśli chodzi o kępki od lat pracuje na super kleju kupowanym w hurtowni fryzjerskiej który mnie jeszcze nigdy nie zawiódł, kępki trzymają sie na nim do tygodnia czasu. Jeśli odpadły pani wcześniej, bardzo mi przykro, tak samo mi przykro że nie czuła sie pani w tym dniu wyjątkowo i dobrze, ale winna jestem w połowie w drugiej pani, nie rezygnując od razu.
Mimo wszystko miło panią wspominałam i byłam przekonana że jest pani ze mną szczera i uczciwa, ja zarówno wtedy jak i teraz jestem szczera. Rozumiem rozczarowanie, naprawdę jesteśmy ludźmi i traktujcie dziewczyny te próby jako coś niezobowiązującego, popróbujcie i wybierzcie odpowiednia osobę dla was, my profesjonalne wizażystki liczymy sie z tym, chodzi nam o wasze i nasze zadowolenie
zdaje sobie sprawe że nie we wszystkie gusta trafie i że nie jestem nieomylna, ale to co zrobiła Pani "marionetka" jest zwyczajnie niesmaczne.
Pozdrawiam i szukajacym zycze powodzenia i trafienia we "własna dziesiatke"

.
Katarzyna.