Witajcie kochane forumki!
Dawno mnie tu nie było
Sabineczka, przyszlazona, femme, dziękuję Wam za miłe słowa...

Dziewczyny, chciałam Wam coś opowiedzieć... coś bardzo ważnego stało się ostatnio

.
Nie uwierzycie ale Krysia ostatnio (17.09) miała pół dnia wolnego od treningów (heh Wy tez jesteście w szoku?... ale to jeszcze nie o to chodzi

) wyciągnęłam ją więc żeby pooglądać sobie suknie ślubne. Mówię, może coś mi wpadnie w oko, a jak nie to przynajmniej spędzimy razem miło czas. W końcu... bo rzadko nam się to zdarza

.
W Dąbrowie byłyśmy juz wszędzie. Oczywiście nie biorę pod uwagę salonu koło restauracji Stylowej. Juz sobie obiecałam, że tam nie pójdę, bo jeszcze mi sie faktycznie jakaś sukienka spodoba i będę miała problem. A wiecie, że ten salon lepiej omijać szerokim łukiem. Mam wiele klientek, które (biedne...) "nadziały" się na zero profesjonalizmu ze strony właścicieli tego zakładu. Wolałam więc nie ryzykować.
Niech to będzie przestrogą dla innych dziewczyn... Mam klientkę która przyjęła się tam kiedys do pracy. Bardzo miła, kochana, ciepła osoba. Idealnie nadająca się do branży ślubnej.
Niestety czar prysł, gdy okazało się, że pani właścicielka kazała jej sprzedawać, wręcz wciskać używane sukienki JAKO NOWE! Suknie, które były do odbioru przez Panie Młode, były przymierzane przez inne klientki..itd. Na szczęście, moja klientka długo tam nie wytrzymała i się zwolniła. Psychicznie nie dała rady. Nie potrafiła wciskać ludziom ciemnoty.
Ostatnio kolejna akcja. Moja klientka, przez dwa tygodnie nie mogła się doprosić o wydanie jej sukni przed ślubem. Właścicielka nie odbierała telefonów, pracownice nic nie wiedziały, salon Marta ( druga filia tego koło Stylowej), został zamknięty. Dziewczyna prawie w depresję wpadła. Na szczęscie udało się odzyskać suknię ale od producenta. W salonie nie chcieli jej wydać
bo jej nie mieli! Zamówienie przyszło 3 dni przed ślubem! A dziewczyna umowę spisywała juz rok wcześniej. paranoja jakaś. Ogólnie od producenta dowiedzieli się, że wtedy, kiedy wlascicielka salonu zapewniała panią młodą ( na początku telefonicznie..), że suknia już jutro będzie do odbioru, nazajutrz okazywało się, że sukni jeszcze dziś nie ma ale będzie jutro...jutro, jutro...I tak przez dwa tygodnie. Dopiero producent powiedział im, że zamówienie mieli zrealizować w 3 dni. A dziewczyna od pół roku na przymiarki chodziła. Musieli osobiście pojechać do producenta i odebrać suknię. Na szczęscie idealną

. Ale podobno po nocach była szyta. Dlatego dziewczyny przestrzegam!

Brrrrrr ale mnie ponisło... Poprostu nie wyobrażam sobie jak można byc tak perfidnym...

... no co Wy o tym myślicie?

czyste chamstwo
Wracając do tematu 
Ominęłyśmy więc ten nieszczęsny salon i wybrałyśmy się do Sosnowca.
Kurcze...nic nie mogłyśmy znaleźć :/ nigdzie nie było salonów ślubnych. w szoku byłyśmy

. Ale fakt też jest taki , że nie znamy za bardzo Sosnowca, i nie wiedziałyśmy gdzie mamy szukać baiłych sukni

...
Weszłyśmy do jednego salonu, w którym była
przemiła starsza pani. Sprzedawała suknie ślubne i wieczorowe. Ta pani była tak miła, że żal mi było wychodzić nawet wtedy gdy okazało się, że
proponuje mi brudną krótką suknię ślubną ( bo akurat to był mój rozmiar
). Podobna ta suknia była biała

hehehe.
Kosztowała 500zł i pani sterdziła, że można ją wyprać spokojnie! 
hihi.
Potem weszłyśmy do następnego... nic. Do następnego... No było ich więcej ale nie było takiej "mojej"

.
Ehh trochę zwątpiłyśmy...
Ja stwierdziłam, że chyba pora wracać, tym bardziej, że Krysi ubywało czasu do trening.
Wracając skapnęłyśmy się, że został nam jeszcze jeden salon, w którym nie byłyśmy.
Tzn byłyśmy juz w nim kiedyś... były tam badzo ładne sukienki.
Ale nie chciałayśmy tam wejść 
Ostatnio jak tam byłyśmy, to był piątek bodajże,
jadłyśmy u Krysi przepyszną rybkę duszoną w rękawie
Tak potwornie od nas WALIŁO tą rybą!! Ale my ostro na pewniaka poszłyśmy przymierzać suknie ślubne
TO MUSIAŁ BYC TRAGIZM 
Dlatego wolałam tam nie wchodzić. Na pewno wisiałyśmy tam na czarnej liście:
"tych pań nie przyjmujemy" 
Ostatecznie stwierdziłam jednak, że trudno, idziemy. Najwyżej nas wyrzuci

Okazało się, że pani nas kojarzy...

upsss
Ale, niiiby, zapamiętała nas z tego, że chciałyśmy zrobić zdjęcie sukni, którą mierzyłam

. Jasssne...pomyślałam.
Dziewczyny. Przymierzyłam tą suknię, którą kiedyś tam mierzyłam.
Stałam w niej chyba z 20minut.... Była śliczna. Ale jednocześnie wiele rzeczy bym w niej poprawić chciała.
A może tu wyżej...a może bez ramiączek...a może z kołem albo bez? hmmmm
coś mi w tym dekolcie nie pasowało... i z tymi zdobieniami hmmm. Juz nie wiedziałyśmy co zaradzić żeby było ok. Nie miałam wizji. Krysia widziałam, że to zauważyła

.
OK ściągamy!! ;P
Oprócz niej, spodobała mi się jeszcze jedna suknia,
trochę inaczej szyta ale tez z takiego delikatnego materiału. Miała w pasie... pas

z naszytymi cyrkoniami i delikatny zwiewny ale dość szeroki dół. Gorset również delikatny, idealny taki jak szukałam!
Gdy pani wrzuciła na mnie tą suknię,
od razu swobodniej się poczułam...odetchnęłam z ulgą. hmm... Uśmiech pojawił się na mojej twarzy.
To było silniejsze ode mnie!
Pani rozsunęła kotarę, za którą siedziała zmęczona moja kochana Krysia
Złapałyśmy kontakt wzrokowy, ona banan od ucha od ucha....ja podobno też 
Oczy nam się szerzej otworzyły. Pani dopasowała ją na mnie na tyle ile się dało...
Była IDEALNA! AŻ NIE WIERZYLAM W TO CO SIĘ TAM DZIAŁO.
POCZUŁAM...
DOKŁADNIE ZOBACZYŁAM TO JAK IDĘ W NIEJ DO ŚLUBU! Cudowna delikatna elegancka suknia ślubna.
MOJA NAJMOJSIEJSZA! 
Przemiła, profesjonalna obsługa, oraz fakt, że suknia szyta jest na miejscu zaważyły....
DZIEWCZYNY, NIE SPODZIEWAŁAM SIĘ TEGO!
Przecież ja już miałam wybraną suknię ślubną ?!?! Miałam sobie tylko pooglądać
O co chodzi!Nie do końca wiedizłam co robić... popytałam o szczegóły... ale myślę sobie...
już chcę ją mieć...

ale z drugiej strony, może jeszcze się wstrzymać? (w salonie w którym Krysia kupowała suknię, ja równeiż miałam kupić. Ze względu na profesjonalizm i dużą pomoc ze strony właścicielek salonu. Miałam jednak czekać do października bo miały się jescze jakieś ciekawe modele pojawić.. czekałam..

a co

)
Nie wytrzymałam...jeszcze prawie przy wyjściu z tego salonu,
Krysia się mnie pyta: "to co, jesteś pewna tej sukni?", w tym momencie poczułam, jakby dawała mi znaki żebym się wstrzymała, ale było wręcz odwrotnie!

Dokończyła: "...bo jak chcesz to ja juz lecę do bankomatu po 200zł i wpłacamy zaliczkę?!

"
uffff jak usłyszałam te słowa,
odwróciłam się do pani wlascicielki i zamiast do widzenia, powidziałam: "Podpisujemy umowę!"
Uf uf uff kamień spadł mi z serca... Cieszę się, że znalazłam tę jedyną. Trochę się bałam, że będzie mnie kusiło, żeby patrzeć i mimochodem szukać inncyh sukni, ale nie. Czuję wreszcie święty spokój

wreszcie ją mam!
Chociaż z tej euforii trochę ją zapomniałam
Ale Krysia odświeża mi pamięc.
Niestety nie mogę w tym salonie zrobić zdjęcia...
Więc kochane, chyba dopiero zobaczycie ją jak już będzie uszyta na mnie
Ojoooj ale już późno!
Rozpisałam się, pewnie nie będzie Wam się chciało tego czytać
dobrych snów.
Cieszę się, że wreszcie znalazłam trochę czasu żeby z Wami się tym podzilelić!
ps. jutro mam wolne...jak miło