MGI, nie denerwuj się. Znam ogromna ilość zespołów - taka moja praca. Ich poziom jest rózny, od miernego, delikatnie mówiąc, do cytowanego tu mercedesa. Ceny też są rózne. Osobiście znam zespoły, które kasuja za komplet, czyli wesele + poprawiny 10 tyś. i zapewniam, że nie mają wolnych terminów. Pytanie jest w tej sytuacji nastepujące: kogo na to stać i czy to jest "zdrowe" wydać taka pokaźną sumę na muzykę. Czego mozna oczekiwac od zespołu, któremu płaci sie 10 tyś, a czego od zespołu, któremu zapłacimy 2000.
Ja mam swoja opinię na ten temat. Może radykalną, ale moje podejscie do zatrudnienia na konkretnym weselu konkretnej kapeli zazwyczaj jest strzałem w dziesiątkę. Piszę zazwyczaj, bo w niektórych przypadkach nie jestem w stanie przegadać rodziny pana młodego, że on woli gorszą, ale tańszą kapelę...a jak to potem w praktyce wyglada... to sam wiesz.
Będę powtarzała każdej młodej parze, każdemu mojemu klientowi, który pyta o kapele na wesele - WESELE TO NIE KONCERT!!!!. Na weselu nie są potrzebne kapele, których członkowie są absolwentami Akademii Muzycznych, tutaj sprawdza się dobry rzemieślnik, który nie ma gwiazdorskich zapędów, który gra dla gości, doskonale wczuwa się w atmosferę wesela, reaguje natychmiast na to, co dzieje sie na parkiecie. Jesli widzi, że goscie maja ochotę dalej tańczyć - to gra dla nich. Niestety, cześć kapel weselnych to totalna pomyłka, i dotyczy to i tych , którym wydaję się że grają i tych, któe grają faktycznie. Dokładnie rok temu, w Wielkanoc, byłam na weselu w rodzinie, kapela była z Chodzieży - fakt, piekne głosy, doskonale opracowane kawałki, sprzęt z górnej półki. Niestety - połozyli wesele na całej linii, przy każdym kawałku robili show, mieli opracowane układy choreograficzne...tylko nikt na nich nie patrzył, ludzie bawili sie we własnym gronie. To było wesele, a kapela potraktowała ta imprezę jak koncert. Po tych swoich kilku kawałkach z choreografią byli juz tak zmęczeni, że nie chciało im sie grać. Robili bloki muzyczne, 3 kawałki i 10 minutowa przerwa. Goście chcieli się bawić, domagali się muzyki w nieco dłuższych "odsłonach" - kapela zupełnie nie reagowała, tłumacząc się, że nie mogli się dogadac z kuchnią, bo ciągle był "ciepły posiłek" i to zupełnie rozbiło im układ bloków muzycznych. Nie było ich przy stołach, goscie spiewali sobie sami. W pewnym momencie zareagowali, słyszeli jak goście spiewają sobie "Szła dzieweczka.." i "Sokoły", raczyli sie ruszyć i przyszli na sale konsumpcyjną. W czasie całego wesela 2 czy 3 razy. Totalna porazka!!! Zupełnie nie przygotowali się do prowadzenia imprezy weselnej w regionie, którego zwyczajów nie znali, kamerzysta nucił im przyspiewke do bucików " Panie młody nie bądź felek, wykup młodej pantofelek"...bo jej nie znali!!!!!brak słów!!! Po oczepinach ( w wykonaniu kapeli to były "odczepiny" - zupełna nieznajomość polskich zwyczajów weselnych) , goście stali się bardziej natarczywi, domagali się więcej muzyki w sposób , nazwijmy to, mniej kulturalny, zaczęli chodzic do młodej pary, marudzic. Młoda para nie reagowała, podobnie jak kapela. Generalnie, na weselu był jeden temat "jaka beznadziejna kapela".... i co z tego, że panowie grali pieknie, mieli czyste słowicze głosy, bezbłednie wyciagali góry i doły...co z tego, skoro zupełnie zabrakło im profesjonalizmu "weselnego". Szczytem było to, że sami zadecydowali, kiedy skończą grać!!!! Zwineli manele o 4 rano i pojechali....a na sali zostali sfochowani brakiem muzyki goście. Pan młody podbiegł do kapeli na parkingu i poprosił, żeby jeszcze troche pograli...kierownik kapeli machnął mu przed nosem umową i po sprawie. Ech..... Chcę tu zazanczyć, że była to kapela z półki "mercedesa", wykształceni muzycy z idealnym słuchem i wykształceni wokalnie. Cóz z tego.....u mnie nie zarobiliby złamanego grosza. Dzisiaj o tym weselu mówi się tylko jedno " ale kapela to kiepska była"......
A teraz inna kapela, panowie obok szkoły muzycznej tylko przechodzili, żaden z nich nie umie poprawnie odczytać partytury, anglojęzyczne teksty mają zapisane fonetycznie na kartce, jeden jest kierowcą autobusu miejskiego, drugi fizykoterapeutą, trzeci prowadzi gospodarstwo, ich wokalistka jest byłą kościelną chórzystką. Sprzęt mają, powiedzmy, przeciętny. Ale.....są absolutnie najlepszą kapelą weselną w całym moim regionie. Doskonale bawią gości, świetnie reagują na tańczący tłum, doskonale odczytują charakter wesela. Nie mówię, że grają 100% na żywo, bo każdy kto gra w kapeli muzycznej doskonale sobie zdaje sprawę z tego, że to jest NIEMOŻLIWE!!!! Jeśli jadą na wesele poza swój region - zawsze poznają jego zwyczaje weselne, nie robią popeliny. Są uczciwi, bo płacą podatki i ZAIKS. Nie nazywają się muzykami, nie mają gwiazdorskich zapedów, mówią o sobie, że są Jankami Muzykantami - a i tak to według nich określenie na wyrost. Ja ich nazywam kapelą "akcja - reakcja". W styczniu podpisałam umowę dla nich dla mojego klienta, to był ostatni wolny termin na 2009 rok! Koszt ich wynajecia to 4000 zł.
Kapele "Mercedesy" niech grają w filcharmoniach i tam przedstawiają swoje "gwiazdorskie" wykonania.
A Janków Muzykantów, bez dyplomu Akademii Muzycznej, nie nazywajcie chałturnikami, bo nimi nie są. To jest ich praca, oni nie pchaja się na "sceny", uczciwie zarabiają i sa pokorni. A co najwazniejsze nie są ani Mercedasami ani Fiatami Seicento, są sankami z oparciem, które oprócz wygody dają dużo zabawy i przyjemności, a co najważniejsze są dostepne dla każdego.
I jeszcze jedno, co do kosztów wynajecia kapeli, jesli coś jest za tanie, to zaczyna to byc podejrzane. Wolałabym zapłacić 3500 "wiejskiej"kapeli z gwarancją dobrej zabawy, niż muzykom z dyplomem, zdesperowanym, którzy traktuja wesele jako chałturę, coś gorszego....bo żyć z czegoś trzeba a marzy im się scena na WEMBLEY.
Bez urazy panowie z kapel weselnych, tajemnica nie tkwi w sprzęcie czy bajerach typu wytwornica dymu, baniek mydlanych, super oświetlenie itd. Nikt nie wymaga od was, żebyście mieli góry jak Callas a doły jak Ładysz. I o jakiej chałturze Wy tu piszecie, panowie.... Chałturzyć to sobie może "Budka Suflera". A wykształcony muzyk perkusista bez pracy w zawodzie...wesela to jego praca, więc o jakiej chałturze tu piszecie. To nie on robi łaskę że zagra na weselu, łaskę robi mu ten, kto zechce go na to wesele zatrudnić. Trochę pokory panowie. Tym bardziej, że dobra kapela jest podstawą udanego wesela, czego zyczę wszystkim młodym parom i kapelom , które bedą grały na ich weselach.