... a ja zaczęłam w końcu chudnąć. Od poniedziałku nie jem białego pieczywa, makaronu, piję wodę, brak cukru i zero słodyczy, nie podjadam.
Rano jak zwykle woda z miodem, potem owsianka na wodzie z ziarnami. Zamiast białego pieczywa, bułeczek, rogalików jest chleb żytni. Obiad w większości z piekarnika, surówki, ziemniak dosłownie jeden. Kolacja to kanapeczki z tuńczykiem, oliwkami, oliwą i ziołami (mam fazę na to ostatnio). Jakiś owoc, czasem jogurt.
No i od poniedziałku mam -1,2kg. Ruchu może i więcej, ale szału nie ma
