Sylwusia głowa do góry, zawsze są lepsze i gorsze dni, za chwile będzie lepiej i uśmiech wróci:D. Trzeba być wyrozumiałym, K. przecież pracuje a nie baluje:), chociaż wiem że to może irytować.... ja kiedyś miałam takiego focha, bo P musiał jechać w sylwka do pracy, zmieniali oprogramowanie w firmie i musieli to zrobić z 31.12 na 01.01, fakt wrócił do domu 23:45? i zdążyliśmy obejrzeć fajerwerki przez okno, ale jaką ja miałam chandrę siedząc sama w domu od południa, chociaż zdawałam sobie sprawę, że on pracuje i nie pojechał tam z własnej zachcianki...

Pocieszę Cię, że ja ostatnio też mam jakieś dziwne chandry, jak patrze w lustro to łapię dół i wbijam sobie jakieś fazy do głowy, jedynie co to moje ząbki mnie cieszą

. Myślę, że stres daje nam wszystkim popalić i nie mówię tylko o stresie "jak to będzie", u mnie raczej jest stres związany z finansami, boję się że nie dam z czymś rady i martwię się na zapas...
Główka do góry

. Mów jak tam na densie?

Może to nie grypa ?
