Zgadzam się z dziewczynami. Ja nie podjęłam żadnej decyzji bez mojego PM (poza suknią oczywiście

), wszystko ustalamy wspólnie, a problem tkwi jedynie w tym, że my kobiety bardziej wszystkim się przejmujemy, dla facetów sprawa jest jasna, albo im się podoba albo nie i albo kupują czy zamawiają albo nie, a my kobiety musimy wszystkie za i przeciw trzy dni i trzy noce przeanalizować. Podobnie jak u Netki nie wyobrażam sobie mojego PM spędzającego czas w poszukiwaniu np confetti, zastanawiającego się jak kolor wybrać: czerwony czy srebrny, a może kolorowy, a ja właśnie się nad tym zastanawiam i jak on mi powie że jemu to jest obojętne to nie rozpaczam z tego powodu, nie doszukuję się dziury w całym i nie traktuje tego tak że jemu cały ślub wisi. Szanuję to i rozumiem, że nie ma do tego głowy po prostu bo nie musi mieć, ja nie mam głowy do innych spraw. Prawda taka, ze gdyby nie my kobiety to połowę rzeczy na ślubie czy weselu po prostu by nie było bo facet nawet by o tym nie pomyślał bo dla niego to nie jest istotne. Z kolei on wybrał obrączki klasyczne bo takie zawsze chciał więc ja na to przystałam bo czemu mam się nie zgadzać. I tak się nawzajem uzupełniamy. Ja więcej szukam, przekopuję, piszę, dzwonię, ale decyzję podejmujemy wspólnie.
Może wydawać się, że facetów wiele spraw nie obchodzi, ale oni po prostu nie przywiązują tak dużej uwagi do szczegółów. A największym prowodyrem kłótni jest czas, czas, czas, który goni nas niemiłosiernie.
Raczej nie doszukiwałabym się większych powodów, bo w końcu każda z nas wie dlaczego wybrała tego właśnie faceta, a facet wybrał tą a nie inną kobietę na swoją żonę bo się po prostu kochają i chcą być razem, a kłótnie są bo z czasem wzrasta ciśnienie, chcemy żeby ten nasz wymarzony i wyczekany dzień był najpiękniejszy.
Nie jednokrotnie w grę wchodzą jeszcze bardziej przyziemne sprawy. U mnie np wygląda to tak, że poza sprawami ślubnymi mamy jeszcze normalne prowadzenie wspólnego domu, a to zakupy, a to pranie sprzątanie i gotowanie, poza tym oboje pracujemy i mijamy się w przelocie, a każdą wolną chwilę wykorzystujemy na sprawy ślubne. Jesteśmy razem 9 lat, znamy się jak łyse konie, oboje jesteśmy w takim wieku, że nie zastanawiamy się co było powodem drobnej sprzeczki, bo one po prostu są i zawsze będą, takie życie. Nie można siedzieć ciągle razem, patrzeć sobie głęboko w oczy i zapewniać się nawzajem o wielkiej miłości, tak się po prostu nie da.
A jak będzie wyglądało to za parę lat? Pewnie tak samo, tylko dojdą dzieci. To że żyjemy w tej chwili na tak wysokich obrotach jest tymczasowe, po ślubie będziemy myślały co zrobić z wolnym czasem który mamy, taka cisza i spokój, nic nie trzeba załatwiać, nigdzie dzwonić, jechać, ale po czasie dojdą nowe kolejne sprawy do załatwienia.
Ja to tak widzę. Takie jest moje zdanie, mam nadzieję że nie dostanie mi się znowu po tyłku. Sorki że się tak rozpisałam