Rewelacyjny wątek

Ja w sumie nie mam większych problemów z teściową, bo mieszka naprawdę daleko i widzimy się 3-4 razy w roku. Przez 7 lat naszego związku wszystko było cacy... do rany przyłóż. Wiele razy mówiłam, że teściową będę miała wspaniałą. Jednak przed ślubem jeden incydent mnie bardzo zdenerwował.
Wesele, ślub wszystko opłacaliśmy i załatwialiśmy sami. Gdy się spotkaliśmy i pytała jak sprawy ślubne to opowiadaliśmy jej o kamerzyście, fotografie, dekoratorce, sali... co jest załatwione, o sukni i innych dodatkach, garniturze i o tym jaki samochód PM wybrał. No o wszystkim. Spotkanie przebiegło bardzo miło. A jak się skończyło to jakąś godzinę później Ona do mnie zadzwoniła, zapytała czy mogę rozmawiać i nie a PMa nigdzie blisko. Mogłam. No i się zaczęła AWANTURA, że co ja wyprawiam takie drogie wesele, że syneczka Jej wykończę, zapracuje się na smierć, że za takie pieniądze można to tamto i sramto. Mam się zastanowić nad tym wszystkim, bo marnuje JEGO pieniądze, wydaje lekką rączką itd. ... No i oczywiście o rozmowie mam Mu nic nie mówić. Wniosek był jeden: synowa materialistka bez absolutnego szacunku do pieniędzy.
Tak się zdenerwowałam tym telefonem... To tak jakby mi ktoś cegłą w głowę walnął, totalnie się tego nie spodziewałam. No i co z tego, że zadzwoniła następnego dnia przeprosić? Niesmak pozostał...
Żebyśmy się nie znały, ale jednak ponad 7 lat coś Jej powinno o mnie powiedzieć.
Teraz niby wszystko jest okej, nigdy do tematu nie wróciłyśmy.. ale ja zaczęłam powątpiewać w Jej szczery uśmiech.