
Ależ tu się debata potoczyła..

czytałam was kochane czytałam i zbierałam siły żeby się wtrącić...
no ale skoro zostałam wywołana do odpowiedzi to już pisze

zacznę jednak od mojego stanowiska nt. kontaktu M. z córkami;)
Przede wszystkim dzieci nie są tu niczemu winne...nie są winne temu, ze rodzicom nie wyszło...ale gdybym była upartą i zawzietą osobą to sama od siebie na ten kontakt bym nie pozwoliła....na szczęście taka nie jestem...gdy spojrzałam na wszystkie ZA i PRZECIW (nie tylko jako była żona, ale i matka) wyszło mi, że więcej jest przeciw niż za...bo w końcu zranił nie tylko mnie...zdradził....zdradzając mnie zdradził cała rodzinę burząc nasz spokój...skrzywdził mnie, ale przede wszystkim skrzywdził te małe niczemu winne istoty, bo w końcu one też na swój sposób cierpiały nie mając w tym wszystkim poczucia stabilizacji...przy tej stabilizacji może i ja jestem nieco winna...bo to w końcu ja nie chciałam do niego wrócić, ale wybaczcie...ja zdrady wybaczyć nie potrafiłam i nadal nie potrafię...mnie ten człowiek brzydzi..w tej chwili córcie nie zdają sobie sprawy z tego co się dzieje...kiedyś jak dorosną i będą chciały poznać całą prawdę to ją poznają...nawet dziś kiedy o tym myślę wiem, że będzie mi trudno opowiedzieć im o tym...bo najtrudniej jest powiedzieć o krzywdzie swoim bliskim...gdzie krzywdę wyrządziła niegdyś bliska osoba... wiecie? niby jestem silna i już dawno uporałam się z tamta sytuacja, ale pisze i płakać mi się chce...ale wracając do tematu...ja po prostu widzę jak dziewczynki chcą tego kontaktu z ojcem...widzę jak promienieje Zuzi buźka gdy słyszy, ze np. dziś pojedzie do taty...jak się stroi gdy ma po nią przyjechać...Alicja z kolei na hasło "pojedziecie do taty" już dzierży buty w rączkach i chodzi za mną by już jej je ubrać... i z jego strony widzę tez wielka chęć kontaktu......widzę jaki ma zaciesz gdy sprowadzam je do samochodu...jak otwiera do nich ramiona i przykuca na ich widok...a ja ze swojej strony czuje ze gdybym im tego kontaktu zabroniła skrzywdziłabym je jeszcze bardziej...a im krzywdy już nigdy nie pozwolę zrobić...
No...tyle...popłakałam, a teraz zmiana tematu...
milenaw pewno, że przygarnę

fajnie, ze jesteś
madziulek witaj

widzę, ze naprawdę długo mnie na forum nie było...

i masz racje...ja kiedyś nie będąc w obecnej sytuacji nawet nie potrafiłam sobie takich spraw wyobrazić...jednak los bywa okrutny...szybko mnie doświadczył...ale my kobitki silne stworzenia jesteśmy i zawsze damy rade

Tobie jak i sobie życzę powodzenia
Maja on zawsze szukał osoby która go za rączkę poprowadzi..ja na dzień dzisiejszy powiedziałam dość! Pępowina została odcięta. Niech się kto inny nim opiekuje. Od tego ma mamusie na ten przykład.
Izunia nie przepraszaj tylko pisz śmiało

u mnie zawsze możesz

"a co tam u Evy i jej księżniczek?"
hmmm...dobre pytanie...w zasadzie to nic nowego...
Księżniczki nadal przebywają u tatusia...
A ich mamusia?
no cóż... obija się

śpi ile się da...i regeneruje siły na powrót tych moich diablic kochanych

Dziś jeszcze jedziemy na big zakupy do jakiegos marketu, bo Bartek musi odkupić czajnik

stary się zwęglił jak Bartek gotował wodę na zupkę chińską od 23.00 do 1.00 w nocy... dopiero jak szłam się wykąpać i wyszłam na korytarz zobaczyłam masę dymu...od razu zatrybiłam co się dzieje...na szczęście w porę...nie wiem czy dziś bym tak do was pisała gdybym czajnika nie zestawiła z kuchenki...

No i dziś lub jutro pojedziemy z Bartusiem i Maniusiem na wieś

do naszych rodziców

Bartek musi odebrać dowód rejestracyjny od auta i poniedziałek wolny dostał więc trochę się rozerwiemy wśród znajomych i pewnie na cały weekend z hakiem przepadnę

a no i we wtorek moja babcia ma 73 ur. a w środę dzień matki i chcemy skorzystać z okazji i już w weekend wręczyć naszym mamom no i babci kwiaty
