Witam!!Napiszę krótko (postaram się i pewnie nie uda się...).
Święta sie udały.
Wigilia byłą u teśció z moją mamą.Miłka położyłm w dzień spać później niż zwykle, bo chciałam,żeby dłużej się pobawił i poświętował,niż do 20.
Wiedziałam,że będą dzieci i chciałam,żeby ten dzień zapamiętał.
Biedne tylko moje dziecko, bo niewiele jadło przy wigilijnym stole...Ale w sumie nawet się nie garnął

. Opłatkiem się podzielił, posiedział z nami,ale głównie z dwiema kuzynkami się bawił.
A ponieważ mój teść przed świętami odrestaurował kolejkę elektryczną mojego męża i szwagrów z dzieciństwa - dzieciaki miały niezłą frajdę!!
A dziadek słyszał tylko :"dziadek,chodź zobacz, dziadek,przyjdź napraw,dziadek, wykoleił się" it.itd.
Potem dziadek wyszedł niby do piwnicy i ubrał się za Mikołaja.
Mieliśmy więc Mikołaja.
Mój niecny plan nie wyszedł...
Ale cały czas była mowa o rózdze i Miłek wie,że rózgę Mikołaj zostawił na klatce

....
Ogólnie jak to zwykle bywa - Mikołaj świetne nosi prezenty,ale zawsze budzi w dzieciach lęk.... To zadziwiające.
Miłek nawet odśpiewał kawałekk piosenki i potem nie wiedział,czym się bawić-ogłupał od prezentów. Bardzo pedagogiczne z resztą... mil dostać rózgę, a prezentów wyszła masa...
A spać pojechaliśmy do mojej mamy (z nią u teściów śwętowaliśmy) o godzinie
00.30!!!!!!zasnął prawie o 1 w nocy!!!miał wprawkę przed sylwestrem

Ale muszę się pochwalić czymś.
Przed świętami, mianowicie z wtorku na środę pewna wróżka zabrała Miłkowi butlę, smoczki i wszelkie akcesoria z butlą związne!!!Jest to nasz sukces,poniewaz negocjacje a propos bidonu lub kubka ze słomką zamiast butli trwały dość dłuuugo.....
Aż we wtorek poszłam z Miłkiem na zakupy i sam sobie wybierał bidonik, bowiem wieczorem miał z niego wypić kaszkę,a na balkonie zawiecić w torebce wszelkie smoczki i butelkę.
Rano owa wróżka,która butle zabrała zostawiła dla Miłoszka śliczną książeczkę o Bożym Narodzeniu.
Sukces jest niesamowity,niemniej lekko i łatwo nie było... (i dla Miłka i dla mnie..)
Z butli pił na leżąco, z bidonem musi siedzieć.... (Wieczorem nie chce kaszki łyżką,tylko też z bidonu

)
A rano, kiedy w nocy butla odleciała,Miłek obudził się i mówi:
ja sie nie zgodziłęm na bidon, ja chcę butlę

ech,ale jakoś poszło.I spał kiepsko wtedy - jakby przeżywał.
No i jeszcze tak do końca nie zaakceptował tego bidonu,ale wie, że butli już nie ma i już.
I zostały nam (związane z niemowlęctwem

) jeszcze tylko pieluchy do spania nocnego... Ale ponieważ jeszcze nie zawsze ma suchą po nocy,to jeszcze mu zakładam. Ale ostatnio coraz częściej budzi się z suchą i w nocy z płacem woła siku.Tak jakby siusiu już go budziło.Może już niedługo.
A wracając do świąt - było ałkiem miło.
Do domku wróciliśmy w niedzielę wiecorem, od poniedziałku mieliśmy urlopy wspólne, trochę ganialiśmy na miejscu,
trochę ja o lekarzach.
A w Sylwestra wyjątkowo spędziliśmy wspólnie!!
W domku co prawda ale było super.
Miłek poszedłl spać po 1 w nocy.Położyłam go jak w wigilię późno i wstał o 8.Także czekał na fajerwerki i petardy.
Ponieważ i tak by się obudził i bał się petard,to siedzial z nami i czekał na fajerwerki.I wtedy patrzył,oglądał,podziwiał i spał potem spokojnie

nawet chyba wstał po 8 i potem poleżał z nami do 10.30.
A w piątek byliśmy razem we trójkę na basenie.Miłek szczesliwy.
A jutro mam nadzieję,że śniegu więcej będzie i sanki przetestuję...

no się rozpisałam...
dotrwaliście??
podziwiam i
pozdrawiam!!