a mnie dopadł jakis kryzys..
czego sobie nie zrobie, to mi nie smakuje..
bułeczki niby dobre, ale.. jakos ciezko mi je przełknąć..
kurczak wywołuje u mnie odruch wymiotny..
tuńczyk ... matko az mi stoi w gardle.......
makrela.. o żesz..
nabiał jeszcze jako tako toleruje , ale zmuszam sie do miesa..
wczoraj skusiłam sie na 2 ciasteczka petitki.. ale były pyszne..
wczoraj pstryknęłam sobie fotke, żeby zobaczyć, czy toleruje siebie na zdjęciach.. i muszę sie przyznać, że zaczynam wygladac jak czlowiek

dzisiaj nawet włożyłam sukienkę do pracy, 1 raz w tym sezonie.. nie jest to może jakiś "szał ciał", ale już jest o niebo lepiej

a na wadze - 12, 5 kg
