Niepoważne, po prostu niepoważne. Ludzie to sobie myślą, że tak w piątek przed ślubem powiedzą, że ich nie będzie, a najlepiej w sobotę rano lub wcale i też będzie dobrze. Nie wiem czy nie zdają sobie sprawy, że za każde miejsce zamówione (i nieważne, że ktoś w ostatniej chwili odmówił) Młodzi płacą? Normalnie szok... Nerwy by mi chyba puściły... A my wszystkich bez dzieci prosiliśmy i ja nie widzę w tym nic złego. drugi raz zrobiłabym tak samo.
A macie może jeszcze jakiś znajomych, żeby w ostatniej chwili doprosić? tacy, którzy się nie obraża, że tak w środę, a w sobotę weselicho?