Nigdy nie miałam wątpliwości, że u boku A. czeka mnie szczęście i wspaniałe życie, pełne miłości. Obawiałam się tylko jednej rzeczy, o której nie chcę tutaj pisać. Ale na pewno nie były to wątpliwości "Czy aby na pewno On to naprawdę ON?", "Czy ten ślub ma sens?"
Inną sprawą są koszmary ślubne które ma chyba każda Panna Młoda - a to że coś nie wyszło, a to że Pan Młody uciekł, a to miało się czarną suknię, czy inne "bzdurki"...
Musisz odróżnić, czy przejmujesz się, bo to mnóstwo spraw do załatwienia, męczący stres itd, czy po prostu masz wątpliwości. Jeśli masz wątpliwości to ja nie widzę sensu w braniu ślubu w takim stanie... Ślub, wymarzony, podczas którego masz być NAJSZCZĘŚLIWSZA i jak najbardziej pewna tego, co robisz...
Kiedyś gdy się pokłóciliśmy jeszcze długo przed ślubem, powiedzieliśmy parę słów za dużo i niepotrzebnie. W konsekwencji zaczęliśmy rozmawiać, czy jesteśmy pewni tego, że chcemy się pobrać i złączyć NA ZAWSZE, na DOBRE i na ZŁE(dodam że to była jedna jedyna tego typu rozmowa). Usłyszałam od A. słowa, że jeśli miałabym jakiekolwiek negatywne myśli na ten temat, to przecież wcale nie musimy brać ślubu w 2009 roku, że możemy później... Dlatego nie rozumiem nastawienia że jak nie teraz to w ogóle... To tak jakby on chciał Cię usidlić

Do ślubu trzeba być zdecydowanym w 100%. I nie powinno się go brać "bo jak nie teraz, to potem też napewno nie...".
Wybacz, że tak dobitnie to wszystko napisałam, no ale ja tak to widzę

Nie "pchaj" się w coś, czego nie jesteś pewna...
W każdym bądź razie MAM NADZIEJĘ że to tylko typowy stres przed ślubny i że wszystko będzie dobrze, za to też mocno trzymam kciuki.