
[color= navy] Przepraszam za kilkudniową nieobecność, ale w ostatnim czasie wiele się działo.
Każdy dzień miałam przepełniony od rana do wieczora.
Przede wszystkim kilka dni temu zapisałam się w końcu na kursy o których już długo myślałam, ale odwlekałam decyzję wykręcając się brakiem czasu .
Jednak w czwartek klamka zapadła i Iza uzbrojona w długopis pojechała na test sprawdzający.
Oczywiście jak zawsze byłam pierwsza( w moim słowniku nie ma słowa spóźnienie- hm, chyba nigdy nie było).
Przywitał mnie miły Pan mówiący zdecydowanie bardziej z akcentem irlandzkim czego szczerze nie znoszę bo muszę się bardzo przysłuchiwać by zrozumieć wszystko.
Niestety starsi ludzie tutaj maja taką swoją "gwarę"- niby angielski , ale nie bardzo

W każdym razie daliśmy radę- zaprowadził mnie do sali i tam chwilkę poczekałam na moją przyszłą nauczycielkę.
Kobietka okazała się niezwykle miła i nawet mega niebieski kwiat w jej włosach nie sprawił , że poczułam się nie na miejscu.
A więc odbębniłam test(gramatyka wrrrr)- i pojechałam do domku.
W przyszłą sobotę zaczynamy

Z rzeczy mniej przyjemnych dowiedziałam się wczoraj, że mój dziadek jest w szpitalu- nie znoszę takich informacji szczególnie kiedy jest się daleko i tak naprawdę nie do końca wiadomo jaka jest sytuacja-podobno już jest lepiej.
Cieszę się, że lecimy niedługo na urlop(o ile nie zamkną nam lotniska) i nawet nie dlatego, że lecę po film z wesela bo już nawet o tym nie myślę- po prostu chciałabym pobyc z rodziną tą bliższą i dalszą o ile czas pozwoli.
Moja chrzestna też od dłuższego czasu jest w szpitalu i to mnie przygnębia najbardziej.
W okresie niespełna dwóch tygodni miała dwa bardzo poważne zabiegi i mimo, że wszyscy mówią że jest bardzo radosna i zadowolona jakoś po części w to wątpię.
W Irlandii szaleństwo- zima na całego.
Wczoraj jak pojechaliśmy z Pawłem na zakupy to myślałam, że padnę- po prostu szał,,,, w sklepach puste półki- ludzie kupują dosłownie wszystko co im wpadnie w ręce.
To jest bardzo trudna sytuacja dla nich i tak naprawdę nie dziwię im się- tu nic nie jest przystosowane do takiej temperatury.
Auta mają łyse opony, domy ocieplane bardzo średnio, wszystkie rury idą na zewnątrz domów, a co za tym idzie pół miasteczka nie ma wody(my jesteśmy jeszcze jej szczęśliwymi posiadaczami).
W nocy było -10- takiej temperatury nie było tutaj od lat pięćdziesięciu więc nie trudno się dziwić, że panikują.
Szkoły zamknięte do czwartku

Paweł dziś pracuje siódmy dzień z rzędu....tak się dzieje pierwszy raz od trzech lat, a ja sama siedzę

Za oknem sypie śnieg, szefowa ma na dziś termin porodu- mam nadzieję, że poczeka, aż jej mąż z Londynu wieczorem wróci

Podjęliśmy dwie ważne decyzje-dokonaliśmy wyboru co do naszej podróży poślubnej(tzn. musimy wybrać spośród dwóch miejsc)
i prawie wybraliśmy auto(mamy dwóch kandydatów i musimy tylko podjąć decyzję)

Jak na tak krótkie kilka dni troszkę się działo.
Mimi-dziękuję za komplement

Aduś-nie zamierzam nikogo dusić

Bożenko

Andżela

Pamelko

zabawex

Króliczku, Reniu, Aguś, Madziu - oj jesteśmy bardzo szczęśliwi mimo, że już prawie trzy lata po ślubie absolutnie nic się nie zmieniło(no chyba , że na lepsze

)
Aguś(piłeczko) jak miło znów Cię zobaczyć na forum

Dziękuję za te miłe słowa- mam nadzieję, że u Was wszystko dobrze - z resztą zaraz sprawdzę w Twoim wątku

Dzisiaj na pewno napisze co dalej, a tymczasem zmykam na chwilkę do Was
[/color]