W maju tego roku wzieliśmy sobie tydzień urlopu, żeby pojechać odpocząć. Wybór był prosty - Karpacz i Praga. Rok wcześniej też w maju wybraliśmy sie do Karpacza na tydzień, ale 2 dnia musieliśmy nieoczekiwanie wracać na pogrzeb. Tym razem miało się udać. Zapokawaliśmy się w auto i w drogę.
Ja pracuję bardzo dużo i intensywnie, dlatego zaraz po przyjeździe już mnie nosiło. Karpacz jak zwykle malowniczy i piękny. Wklejam fotkę ze szlaku:)
http://picasaweb.google.pl/fotoalia.net/FotkiMaE#5397950144915358354Czwartek i piątek mieliśmy spędzić w Pradze. W czwartek rano zapakowaliśmy się w auto i do Pragi. Niestety pogoda nas nie rozpieszczała - padał deszcz. W Pradze byłam pierwszy raz w życiu i polecam - jest piękna. Mój PM wcześniej był w Pradze, więc służył za przewodnika. Przegonił mnie gdzie się tylko dało;) Czułam, że coś się kroi:) Jak wchodziliśmy na most Karola to byłąm pewna że się oświadczy. Pomyślalam tradycyjne życzenie:

Ale przeszliśmy cały most i nic. Myślę sobie - no cóż - pomyliłam się. Zwiedzaliśmy sobie dalej w morderczym tempie. Wracalimy znów przez most Karola. Idziemy rozmawiamy. Nagle mój PM się zatrzymał i wyciągnął coś z plecaka. Ja akurat coś oglądałam i nie widziałam za bardzo tego momentu. Nagle przysunął mi pod oczy pudełko czekoladek. Na kostkach z liter ułożony był napis - Wyjdziesz za mnie?
Powiem szczerze nie pamiętam co powiedziałam z wrażenia;) ale podobno się zgodziłam. Założyl mi pierścionek. A oto zdjęcie zaraz po:

A oto szczęśliwa ja z pierścionkiem:

I nasze ręce przy ścianie Lenona:

Jeszcze raz fotki bo nie wyszlo:(
My na szlaku

Mysle sobie zyczenie:)

Po zaręczynach

Juz zapierscionkowana:)

Nasze ręce na ścianie Lenona:
