Wróciliśmy do adaptacji przedszkolnej

Katar ustąpił, pewnie to były zęby.
Dziś Nina została z dziećmi na obiedzie, mój niejadek podobno zjadł zupę, trochę makaronu z mięsem i nawet coś spróbowała surówki - chociaż to brzmi dla mnie bardzo nieprawdopodobnie. Mąż twierdzi, że chcą po prostu zacząć nas kasować za obiady

Fakt jest jednak taki, że po powrocie do domu odmówiła jogurtu czyli coś tam musiała faktycznie zjeść

Nie chciała wyjść, prawie mi się popłakała, że nie może wrócić do sali. Oby tak dalej!
