Dzień dobry wszystkim
myszkasc - a dziękuje bardzo za miłe słowa i za "ujawnienie" się

Witam serdecznie

zachęcam innych również do ujawniania się, jak nabierzecie ochoty na skomentowanie, skrytykowania - każda forma dozwolona
c.d.relacyjki :godzinka gdzieś 21.00 - 22.00 :- w trakcie siedzenia przy stole, gdy pałaszowałam m.in tą sałatkę grecką zostało zaśpiewane po raz drugi "sto lat" i "gorzko gorzko". Wokalistka z zespołu podchodziła indywidualnie do gości z mikrofonem, by śpiewali. Goście później próbowali uatrakcyjnić przyśpiewkę tym, że zaśpiewali nam, by ... całować się na stole. Ja pokręciłam głową, gdy popatrzałam na obładowany stół,który nie wydał się pewny, pod względem gabarytów, jednak zaczęliśmy z mężem przestawiać powoli rzeczy, bo chcieliśmy wejść. Jednak zespół nagle zagrał dla gości przyśpiewkę, by oni na wzajem się całowali; no i tak na stół nie weszliśmy

.
- zabawa o tej godzinie już się powoli rozkręcała. Ściemniało się bardziej na zewnątrz, a więc klimat się też bardziej tworzył - że tak napiszę

. Więcej gości już kierowało się na parkiet - niż na podziwianie ogrodu, albo na pogaduchu na dworzu. My z mężem staraliśmy się tańcować przez ten cały czas na parkiecie, a goście na jednej z piosenek zrobili w okół nas duże koło, łapali się za ręce i ... "biegli w naszym kierunku". Było całkiem miło

.
Jednak jak powracaliśmy do stołu, to goście już na tyle byli oswojeni z parkietem i salą, że muzyka ich sama porywała do tańca, i wcale nie musieliśmy my być na parkiecie, by "pociągnąć" za sobą weselników. Jak włączyłam dla powspominania film z wesela to pamiętam, że były to np. piosenki "Ymca' i 'Dżaga"

- tak
po 21.30 nastąpiła pierwsza atrakcja wieczoru. Wystąpiła dla nas jedna z gości weselnych, ze strony rodziny męża, a dokładnie znajoma jego kuzyna i jego żony - która przyjechała z nimi ze Szwecji, gdzie jest początkującą piosenkarką (Szwedką jest, ale z pochodzenia Chilijką

). Zaśpiewała dla nas na początek dwie piosenki: "Say it Right" N.Furtado i "Stand by me" Ben E. King'a. Naprawdę wyciągnęła ona chyba wszystkich ludzi na parkiet i wielu zachwycało się jej śpiewem.
-
przed 22.00 zaplanowaliśmy podziękowania dla rodziców. Dlatego zaraz po zatańczeniu tych dwóch piosenek udalismy się na boczek, koło wejścia do kuchni, gdzie obsługa wyciagnęła podarunki dla rodziców, a były to duże kosze przystrojone ze sztucznych kwiatów, a w środku była księga pamiątkowa z podziękowaniami i naszym fotkiem, a pod nią wino czerwone i szkatułka z czekoladkami.
- nie mieliśmy jakiejś przygotowanej mowy, a ni nic do przeczytania (czytanie z kartki traktuję lekko jako przesadę), by podziękować na głos rodzicom. Dlatego szybko omówiliśmy, za co warto podziękować. Także spytałam się świadkowej i ona doradziła. No to zespół dał nam mikrofon, oczywiście ja musiałam zacząć mówić. Powiedziałam coś takiego "Kochani rodzice, chcemy Wam podziękować za wychowanie, za miłość, za cierpliwość do nas, mamy podarunek dla Was przygotowany .. i tutaj wypowiedziałam niechcąco śmieszną pauzę: "yyy ... właśnie"

, "żeby przypominał Wam o naszej miłości do Was ... dziękujemy bardzo" , "dziękujemy za wszystko"

. następnie zespół zagrał "Cudownych rodziców mam", zrobiliśmy kółko z rodzicami, a wokół nas wszyscy goście weselni zrobili duże koło.
-
punkt 22.00 wjechał na parkiet TORT WESELNY. Był w barwach mojego bukietu, z zewnątrz cały zielony, w środku biało - fioletowy. Oczywiście był pyszny

. Pierwszy kawałek my kroiliśmy, a resztę już obsługa, a my podawaliśmy talerzyki z kawałkami tortu gościom, którzy podchodzili do nas. Na koniec powiedzieliśmy fotografowi, by pstryknął nam kilka zdjęć - jak karmimy się nawzajem kawałeczkami tortu. I następnie pożegnaliśmy go, bo miał być do 22.00.
c.d.n.