Monia na pewno kolejny cykl jest wasz
Kochane chciałam wam coś napisac bo tak mnie naszło na konkluzje dotyczące naszego leczenia... We wrześniu mija dokładnie 3 lata jak zaczęliśmy się starać. 4 lata temu dowiedziałam się że jestem bezpłodna... tak przynajmniej twierdzili lekarze... No więc pomimo że nie mięliśmy jeszcze ślubu to zaczęliśmy panicznie myśleć o dziecku... Jak tu nie zacząć się starać jak ktoś wypowiada takei słowa... I zaczęły się.. laparoskopia, histeroskopia, biopsja, łyżeczkowanie diagnostyczne... ciągłe pobyty w szpitalu,, kroplówki, ogromne dawki hormonów.. NIe będę wam opisywać tego co przezyłam.. podkreslę tylko że część zabiegów zrobiono mi bez narkozy i uprzedzenia o tym jak to boli....
Wmawiano mi cykle bezowulacyjne, endometriozę i wiele różnych innych chorób. I wiecie co... pzrez 2 lata mnie tak leczyli... Aż w końcu stwierdziłam że poznam swój organizm. I zaczęłam się obserwować. No i doszłam do wniosku że to co mówią lekarze nie moze być prawdą. Owulację miałam i byłam tego pewna.. śluz, temperatura, ból podbrzusza w połowie cyklu... Stwierdziłam że czas iść do specjalisty od niepłodności. I poszłam ok 10d. I okazało się że mam owulację. Na widok ilości badań które zrobili mi lekarze z pewnego warszawskiego szpitala Pani dr zrobiła wielkie oczy

Czułam że zniszczyłam sobie 2 lata mojego życia.... Wtedy zresztą okazało się że przyczyna tego że nie możemy mieć dziecka jest diametralnie inna. Mało tego nie dotyczy tylko mnie.
Chciałam wam to tylko napisać, żebyście uważały podejmując wazne decyzje w leczeniu... ja dałam się pociąć i dałam sobie co nieco nawet wyciąć.. szkoda tylko że to nie było konieczne. Obserwujcie troszke swój organizm i jeśli macie jakiekolwiek wątpliwości co do decyzji lekarza to konsultujcie ją z innym lekarzem... Acha i badania powinno się zaczynać od mężczyzn.. i to naprawdę jest wazne.. to nie jest tylko fanaberia lekarzy...