Wczoraj wieczorem znowu mały dawał o sobie znać i miałam kolejne skurcze przepowiadające. Ale w nocy wszystko przycichło. Wiktorek szczuje nas tylko. Wszyscy na niego czekamy z niecierpliwością. Jak idę na zakupy to wszyscy mnie zaczepiają kiedy pani wreszcie urodzi, ja na to, że mogę w każdej chwili, ale to nie ode mnie zależy, a poza tym mam jeszcze czas. Fajnie by było jakby maluszek urodził się dzisiaj bo byłoby akurat 11 m-cy od ślubu. Zobaczymy. Już zapowiedziałam, że chyba będę biegała po schodach góra-dół, ale mężuś powiedział, że się zmęczę i nie będę miała siły później urodzić.