oj jestesmy

hehe lepiej tego nie poczuc na wlasnej skorze

mam problem z moim szefem. jak zwykle zreszta

chodzi o upominki swiateczne. 2 lata temu moj szef jak zwykle wyjechal na wigilie firmowa. wrocil i dal mi prezent. organizer firmowy, taka duza kanke czekoladek lindor i cos jeszcze. wiec ja sie poczulam i tez mu cos kupilam. po swietach przyszła do mnie przesyłka z departamentu a tam to sam - kanka z cuksami, organizer, jakies zabawki. czyli tak naprawde dal mi cos co sam dostał, zle sie z tym poczuła. ale zebyscie widziały jego mine hehe

w zeszłym roku powiedziałam sobie ze nie kupuje nic. i tak zrobiłam. ale oczywiscie moj szef sobie przypomniał i kupił mi filizanke. chociaz by sie postarał, filizsanka tragiczna. ja jak cos kupuje, nawet niedrogiego to nie robie kichy hmmm no i w tym roku. wczoraj zastałam paczuszke na biurku, w srodku kawa, cisteczka, karteczki samoprzylepne, koszulki na dokumenty (ale pomyslowy nie?

), organizer. i co mam teraz zrobic? nie chce mu nic kupowac. nie czuje sie z nim w jakikolwiek sposob zwiazana. zreszta moja mama twierdzi ze nawet nie powinnam sie przejmowac. bo to obowiazek szefa robic takie rzeczy. i nie jestesmy na takiej stopie zeby sobie robic prezenty. no i moj tata co roku kupuje ciasto, napoje owoce, szampana i robi wigile w firmie dla pracowników. bo to jego obowiazek. a nie pracowników, oni nie musza sie tym przejmowac. zreszta po 2 latach pracy mam dosc tego człowieka (mojego szefa). naprawde, chodze z niechecia do pracy. zreszta szukam innej. nie chce juz z nim pracowac.
zawsze przed swietami mamy wigili w oddziale, juz 2 raz on mi slowa nie powiedzial zebym przyszła, sekretariat mnie zaprasza. troche to dziwne.
co myslicie? doradzcie dziewczynki
