No właśnie... Odciąganie w zimnym, brudnym kiblu, przy odgłosie chichających nastolatek... Jakoś na razie nie mogę sobie tego wyobrazić. Macie rację, że to uwłaczające dla matek karmiących, no i stresujące na pewno. A o tych zapisach w kodeksie pracy pierwsze słyszę... Musiałabym szefowej o tym powiedzieć, bo ona lubi jak jest wszystko "zgodne z prawem", niestety tylko z jej perspektywy

Mała wczoraj zważona i zmierzona - waży 8,400 (to jest waga w pełnym ubraniu, a miała tego na sobie całkiem sporo, więc trochę bym odjęła), wzrost 64 cm (mało wiarygodny pomiar dla mnie, bo Gabrysia ledwo wchodzi już w ubranka na 68cm, zakładam jej już powoli 74 co niektóre). Obwód głowy - 44 (norma 43,2 - to chyba dobrze?), klatka piersiowa 44.
Gabrysia waży kilo więcej niż powinna, ale nie martwi mnie to póki co, bo sam cyc i od ok. 2 tygodni niewielkie ilości zupki i jabłka z glutenem są tego sprawcą.
Martwi mnie natomiast moja waga. Wszędzie słysze, że bardzo schudłam. Owszem zauważyłam po ciuchach głownie, że wszystko wisi, ale w porównaniu z okresem ciązy wydawało mi się, że jest ok. Kiedy po raz któryś usłyszałam, że schudłam weszłam na wagę i okazało się, że waże dokładnie 21 kg mniej niż w momencie pojawienia się na porodówce... Trochę mnie to przeraziło, bo nie sądziłam, że aż tyle "zleciałam"...
No i pytanie do matek karmiących - wy też tak "lecicie" w dół?