już śpi...
dzisiaj dłużej siedziała jakieś pół godziny, bo kimła nam w foteliku samochodowym o z lekka późnej porze i teraz trza ją było nieco przetrzymać…
A w kwestii mojego osłupienia, to zobrazuję Wam scenkę rodzajową.
Siedzę sobie na tapczanie, na dywanie obok kaloryfera siedzi Ewa, obok niej kilka ukochanych książeczek z serii „Obrazki dla maluchów”, które sobie ściągnęła z szafki.
Zaciekle ogląda Janka, który płacze…
Z głupia frant nagle mówię do niej „Ewa a pokaż mamie gdzie są ziemniaczki?” Spytałam o nie bo to ostanie ewcine ulubione warzywka z książeczki.
Na to moje dziecko odrywa wzrok od aktualnej książeczki, rozgląda się po tych co leżą wokół niej i sięga po tą zatytułowaną „Warzywa”. Bierze, otwiera i pokazuje palcem ziemniaczki i mówi yyyyyyyyyyyyy.
…no dobra myślę sobie przypadek…
Ewa dalej ogląda warzywa. Na to ja…”Ewa pokaż mamie gdzie jest lew” - kolejne jej ulubione zwierzątko.
No i moje dziecko po raz drugi rozgląda się po rozłożonych wokół niej książeczkach i bierze „Dzikie zwierzęta” i na okładce pokazuje mi palcem rysunek lwa - jednego z kilku innych narysowanych zwierząt.
No i mnie wbiła w panele….